24.02.2013

Rozdział 15: Bal.

   
      Kyle całe dnie spędzał w agencji. Tego dnia też siedział w swoim pokoju. Przeglądał najnowsze materiały. W pewnym momencie usłyszał pukanie, a potem do środka wszedł asystent dyrektora.
- Kyle.. Dyrektor cię prosi.. - powiedział swoim twardym, niezbyt przyjemnym głosem.
Kyle kiwnął i poderwał się z krzesła. Spojrzał na kartki, jakie miał przed sobą. Nie zdążył wszystkiego przeczytać. Już mu głowa pękała od tych raportów. Westchnął i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Ruszył korytarzem w stronę windy. Gabinet dyrektora był na samej górze. Szedł patrząc w podłogę, trzymając ręce w kieszeniach. Zastanawiał się, czego on od niego chce. Chciałby uciec na jakiś czas od agencji i całego tego burdelu, jaki się zrobił..
Zamyślił się i nie zwracał uwagi na otoczenie.
- Kyle! Hej.. - usłyszał nagle obok.
Podniósł wzrok i spojrzał na osobę przed nim.
- Co ty taki zamyślony? - zaśmiała się słodko dziewczyna - Mam nadzieję, że będziesz na "balu". - uśmiechnęła się wykonując odpowiedni gest przy słowie balu - Wiele osób na to liczy.. Nie mamy okazji spotykać się wszyscy razem.. - dodała ze smutkiem - Tak dawno nie było możliwości porozmawiać..
- Nie było cię dłuższy czas.. - odpowiedział, jakby nieco zaskoczony, że ją tam widzi.
Spotkali się wzrokiem.
- Tak.. Razem z Peterem byłam w Rosji, ale teraz nas wezwano. Cieszę się, że cię widzę.. Nic się nie zmieniłeś.. - przekrzywiła głowę przyglądając mu się. Wyglądała tak, jakby czekała na jego ruch, gest, jakby czegoś się spodziewała.
- Tacy jak ja się nigdy nie zmieniają.. - dodał Kyle nieco obojętnym tonem, odwracając wzrok - Będę na balu razem z moją narzeczoną.. 
- Ah tak.. Jasne - otrząsnęła się nagle ze złudnych myśli i zmieniła ton - Słyszałam.. W końcu będziemy mieli okazję ją poznać.. - dodała mało przekonującym głosem.
- Pójdę już.. szef na mnie czeka - dodał i skinął na pożegnanie, ruszając dalej.
Dziewczyna spojrzała za nim. Na jej twarzy pojawił się zawód i smutek.
Tak.. Nic się nie zmienił. Nadal jest niedostępny i nadal ciężko oderwać od niego wzrok, a serce przestaje bić z każdym jego słowem i spojrzeniem. Dlaczego to nie on jest jej partnerem...? - westchnęła i wróciła do swoich zajęć.

     Dyrektor siedział za wielkim drewnianym biurkiem. Przed sobą miał jakiś dokument z miejscem na podpis.
- Proszę.. - powiedział, kiedy usłyszał pukanie - Aa.. to ty Kyle. Wejdź..
Kyle rozejrzał się po wnętrzu. Ruszył do środka i stanął przed biurkiem.
- Usiądź.. - wskazał mu krzesło - Mam dla ciebie ważną informację.. - odparł dyrektor.
- Jeśli chodzi o raporty.. - zaczął niepewnie Kyle - Jeszcze nie mam gotowego sprawozdania.. Ale większość misji, przebiegła pomyślnie... 
- To nie ważne.. Mam misję dla ciebie.. Musisz zrobić coś, co zaważy na wyniku całego naszego planu - przerwał mu.
Kyle spojrzał podejrzliwie na dyrektora.
- Co takiego miałbym zrobić? Chyba nie.. - zawahał się. Wiedział, że po nim może spodziewać się wszystkiego oraz że nie ma prawa mu odmówić. Przestraszył się, co takiego każe mu zrobić.
- Nie.. Nie masz nikogo zabijać.. Jeszcze nie.. - przerwał mu kolejny raz - Chciałbym, byś wykradł pewne dokumenty... - uśmiechnął się demonicznie. 

***

      Kolejny nudny dzień.. Ale już jutro ma odbyć się bal. Oby faktycznie było to coś wielkiego. Przez ostatnie dni żyła tylko tym. Kyle'a nie było w domu, ciągle siedział w agencji. Większość książek jakie mieli w mieszkaniu już przeczytała, nie miała z kim iść na zakupy, bo Trisha gdzieś wyjechała na kilka dni. Siedziała więc przed telewizorem skacząc po kanałach. Trafiła na jakaś telenowelę. Dwóch chłopaków walczyło o dziewczynę. Ona nie umiała wybrać między nimi. Jeden z nich zaczął ją przekonywać do tego, że to jego bardziej kocha. Jego słowa bardzo przypominały Jil słowa, jakie usłyszała od Matthew. Położyła się na sofie i patrząc w sufit, zaczęła rozmyślać o tym kim on jest.
Dlaczego nie pamięta jego twarzy. Nawet teraz, nie jest w stanie jej opisać, a przecież widziała go już dwukrotnie. To dziwne.. Matthew.. Matt.. Wydaje się znajome, a jednak nic jej nie mówi. Byli razem na wakacjach? Ale zwykle wakacje spędzała z mamą.. Jedynie po jej śmierci była raz z Trishą i Nickiem, ale Matta tam nie było. W sumie z tamtego czasu, ma jakieś zamazane wspomnienia, urywki zdarzeń. 
Cały dzień spędziła na zastanawianiu się gdzie i kiedy mogła go poznać, spotkać albo z kim, z jej znajomych, mogło go coś łączyć.
- Już jestem.. - usłyszała nagle i poderwała się z sofy. Wtedy uświadomiła sobie, że jest już późno, a ona nie zrobiła nic.
- Ojej... Już jesteś. Wybacz.. Zaraz coś przygotuję.. - zakłopotała się. Nie zdarzyło jej się do tej pory, by nie przygotowała posiłku na czas. Nerwowo zaczęła się miotać po kuchni.
- Coś się stało? Dobrze się czujesz? - zapytał i wszedł do kuchni. Spojrzał na nią, ale stała do niego tyłem, szukając czegoś w lodówce.
- Tak, wszystko dobrze.. Po prostu mi się przysnęło.. - powiedziała i posłała mu uśmiech.
Odwzajemnił go i podszedł do niej. Chował coś za plecami.
- Mam coś dla ciebie.. - powiedział odwracając ją do siebie - Mam nadzieję, że ci się spodoba. Chciałbym jakoś ci wynagrodzić to, że ciągle mnie nie ma.. 
Spojrzała na pudło jakie przed nią trzymał, a potem na niego.
- Co to? - zapytała. Oczy jej zabłysły.
- Zobacz - uśmiechnął się lekko.
Jil wzięła pudełko i położyła na stole, potem rozpakowała. W środku znajdowała się piękna, wieczorowa suknia, lawendowego koloru. Jil wyjęła ją delikatnie i przyłożyła do siebie. Była długa, bez ramion.
- Ładnie ci w tym kolorze.. - dodał nieśmiało.
- Kyle.. ja.. - spojrzała na sukienkę, a potem na niego - Ja nie wiem co powiedzieć.. - położyła sukienkę z powrotem do pudła - Dziękuję - przytuliła go obejmując w pasie.
- Cieszę się, że ci się podoba - pocałował ją we włosy i pogładził po plecach - Chodź.. Zjemy coś na mieście.
Poszli do jakieś knajpki i zjedli szybki obiad. Potem poszli na spacer. 
- Wiesz.. Dzisiaj wezwał mnie szef.. - zaczął w pewnym momencie.
- Po co? Ma jakieś pretensje? Pracujesz za kilku... Czy on tego nie widzi?
- Widzi.. - ucieszył się, że się o niego martwi - Dał mi nowe zadanie. Chce bym coś dla niego zrobił. 
- Coś złego, tak?
- Nie.. Mam tylko zbadać jedną sprawę. Znaleźć ważne dokumenty..
Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Przecież ja nie skrzywdziłbym nikogo, Jil.. - dodał i objął ją. Zatrzymali się.
- No tak.. Jesteś za dobry - uśmiechnęła się i spojrzała na niego, swoimi błękitnymi oczami. 
Odgarnął jej włosy z twarzy i pocałował. Czuła się przy nim tak bezpiecznie, tak dobrze..
- Kyle.. - wyszeptała cicho w przerwie między kolejnymi pocałunkami - Nie okłamał byś mnie, prawda? - zapytała cicho.
Przestał ją całować i spojrzał jej w oczy.
- Co to za pytanie? - miał spokojny ton głosu, ale w środku poczuł jakby serce mu stanęło.
- Zwykłe pytanie..
- Dlaczego miałbym cię okłamywać, skąd takie podejrzenie, Jil..? - wziął jej dłonie w swoje i patrzył w oczy.
- Sama nie wiem, to chyba przez te ostatnie wydarzenia.. Kyle, ja wiem, że ten chłopak, ten Matt, wcale nie jest jednym z nas.. - dodała i nie wiedzieć czemu przytuliła się do niego - Zastanawiam się, dlaczego on to robi..? Chciałabym by dał nam spokój.. - przymknęła oczy wtulając się w niego. Ostatnio bardzo często łapała się na tym, że potrzebuje jego bliskości. Dawniej tak nie było..
Kylem wstrząsnęło, chwilę milczał.
- Obiecuję ci, że niedługo da ci spokój.. - powiedział - Jest niebezpiecznym człowiekiem, powinnaś go unikać. Nie chcę by sprawiał ci przykrość, albo zrobił coś złego..
- On twierdzi, że mnie kocha..
- Tak.. I to jest właśnie największe zagrożenie.. Nie martw się..niedługo to wszystko się skończy.
Stali tak chwilę milcząc. Później ruszyli do domu, zapominając na jakiś czas o tej rozmowie.

***

      Pleasantdale Chateau w West Orange, w New Jersey, wydawałoby się zwykłym miejscem, zwykłych ludzi. To właśnie tam miało się odbyć spotkanie i cały bal.
- Dlaczego akurat tutaj? - zapytała Jil rozglądając się, kiedy wysiedli z samochodu.
- Bo to miejsce należy do kogoś od nas, więc czują się tu bezpiecznie.. - wyjaśnił Kyle. Podał jej rękę i razem ruszyli do wejścia.
Lokal był tego dnia zamknięty dla ludzi. Tylko osoby posiadające zaproszenia mogły wejść do środka.

Był wieczór, więc wokół całego wejścia i od frontu zapalono światełka. Dodawały uroku i sprawiały, że miało się ochotę tam zatrzymać. Jil uśmiechnęła się na ten widok. Tak.. to będzie ich wieczór - pomyślała.
Wnętrze było urządzone w odpowiednim, średniowiecznym klimacie. Świece, dekoracje, wszystko było idealne. Zobaczyli kilka innych osób w holu.
- Cześć Kyle..
- Stary.. nareszcie znów się widzimy!
Podeszli i zaczęli go witać, jakby znał każdego. Jeyline stała obok, niczym szara myszka, niezauważana przez nikogo.
W holu panował półmrok, tylko blask świec, poustawianych w różnych miejscach oświetlał odrobinę pomieszczenie. Jil miała spięte w kok włosy, pojedyncze kosmyki spadały na jej ramiona i twarz. Srebrna spinka odbijała światło i przyciągała wzrok, podobnie jak jej oczy.
- Dobrze was widzieć.. - powiedział Kyle - nie mieliście okazji poznać - objął Jil w pasie - to moja Jeyline - uśmiechnął się do niej lekko.
Jil skinęła niczym księżniczka i uśmiechnęła się.
Wtedy dopiero pozostali zwrócili na nią uwagę. Kobiety zmierzyły ją od stóp po czubek głowy, a kiedy Kyle się uśmiechnął mało nie rzuciły się z pazurami w jej stronę. Działał na nie jak narkotyk.
Mężczyźni uśmiechnęli się i pocałowali ją w dłoń.
- Bardzo nam miło.. - odparła większość.
Ruszyli do głównej sali. Była ogromna, jasna. Po bokach stały stoły. Przy każdym mogło siedzieć kilka osób, a w sumie, jak sądziła Jil, sala mogła pomieścić około 200 ludzi. Na końcu pod oknami było podwyższenie. Na nim osobny stół, nieco mniejszy. Domyśliła się, że to dla dyrektora i jego obstawy.
Część miejsc była już zajęta. Kyle trzymał ją za rękę prowadząc w ich miejsce, które było podpisane. Co chwilę kiwał do kogoś z obecnych już ludzi.
Poczuła się nieco obca. Niby była wśród swoich, podobnych do niej niezwykłych ludzi, a jednak miała wrażenie, że tam nie pasuje..

      Kiedy sala się wypełniła pojawił się dyrektor. Wszyscy wstali, gdy wszedł na podwyższenie. Jil rozglądała się dookoła, chciała znaleźć w tłumie znajomą twarz. Znała kilka osób, np. Jessicę.
- Witajcie moi drodzy.. Najlepsi z najlepszych - uśmiechnął się dyrektor - Dzisiejszy dzień jest ważny, nie tylko dla tego, że po raz pierwszy w dziejach agencji, organizuję bal - zaśmiał się - ale dlatego, że mam wam do przekazania ważną wiadomość. Jak wiecie cały czas dążymy do naszego priorytetowego celu, jakim jest dobro ludzkości i jej przetrwanie. Jesteście grupą wybrańców, tych którzy to mają decydować i dbać o powodzenie naszych działań... Którzy są przyszłością całej naszej planety, całej rasy ludzkiej..
Wszyscy wpatrywali się w dyrektora jak w obraz, nikt nie śmiał szeptać albo odwracać wzroku.
- Już niedługo.. Będziemy mogli powiedzieć, że nam się udało.. Że wszystko jest w naszych rękach, a nawet że kontrolujemy życie na Ziemi.. - kontynuował.
Te słowa wywołały małe poruszenie wśród zgromadzonych.
- Tak kochani.. już niedługo, nikt nie będzie w stanie was powstrzymać. W końcu będziecie mogli żyć tak, jak powinny żyć najwyższej klasy istoty.. Na poziomie, bez udawania, bez ukrywania tożsamości. Wiem, że to się uda, ponieważ główne zadanie powierzyłem najlepszemu z naszych dzieci.. - w tym momencie spojrzał na Kyle'a. Pozostali poszli za jego wzrokiem.
Patrzyli teraz w ich stronę. Na Kyle'a z dumą i szacunkiem, a na nią (jak jej się zdawało) z niechęcią.
- Twoja umiejętność jest nadzwyczajna.. Podobnie jak umiejętność twojej partnerki. Mam nadzieję, że niebawem znów będzie mogła z niej korzystać, jest nam niezwykle potrzebna.. - dodał dyrektor.
Jeyline poczuła na sobie setki spojrzeń, były jak igły, które wbijały się w jej ciało. O czym on mówi, jaka umiejętność, nie pamiętała co tak niezwykłego może robić.. Tak jak nie wiedziała, co takiego robi Kyle.
- Ale nie tylko oni są niezwykli. Wszyscy tutaj jesteście najlepszymi, naszymi dziełami. Dzisiejszy wieczór jest dla was. Chcemy wam w ten sposób pokazać jak ważni jesteście i podziękować wam za współpracę. Zapraszam do zabawy... Świętujmy zwycięstwo.. - wzniósł toast. Inni zrobili to samo, odrywając wreszcie od nich wzrok.
Jil była spięta. Wzięła kieliszek, ale ręka jej drżała. Kyle złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.
Wypili szampana, a potem wszyscy usiedli.
Kyle spojrzał na Jil.
- Wszystko w porządku? - złapał ją za rękę.
- Tak.. tylko.. myślałam, że będzie tu ktoś, kogo znam.. A poza tobą nie kojarzę nikogo.. Dlaczego nie ma tu np. Jessici?
- Cóż.. Jakby to powiedzieć, ona i Rick nie są tej samej klasy co my.. - powiedział Kyle.
- Jakiej klasy? - zdziwiła się.
Inni, siedzący przy tym samym stole, spojrzeli na nią jak na wariatkę.
- Nadano nam odpowiednie do umiejętności i przydatności klasy - uśmiechnął się rozbrajająco, mówił jakby tłumaczył coś małemu dziecku - Wszyscy tutaj, mają najwyższą klasę, są najlepsi. Należysz do nich Jil. Jesteś niezwykła.
Jil spojrzała po innych przy stole. Wymieniali spojrzenia bez słowa. Kyle domyślał się dlaczego tak jest.
Wszyscy wiedzieli, że przez Jil były kłopoty. A skoro to ona i Kyle są najważniejsi, dzięki nim mają się zmienić losy ludzi, to mogła popsuć wszystko swoim wybrykiem. Nie wiedzieli dokładnie co i jak, plotki chodziły różne, a lekarze i dyrekcja niczego nie potwierdzili, ani nie zaprzeczyli.
- Wiem, że nie znasz prawie nikogo, więc chciałbym abyś poznała.. - powiedział Kyle i spojrzał na innych. Zaczął ich przedstawiać.
Sytuacja nieco się poprawiła, ale atmosfera ciągle nie była zbyt miła.

      Kyle starał się sprawić by ta noc była dla niej wspaniała, zależało mu by czuła się dobrze. Jednak Jil mimo, że bardzo się starała, nie potrafiła nie zwracać uwagi na te chłodne spojrzenia, szepty i wytykanie palcami.
Wziął ją na środek sali by rozpocząć tańce. Jil poczuła się wtedy nieco lepiej. Uśmiechnęła do niego. Pomyślała wtedy, że nie ważne co myślą inni, Kyle kocha tylko ją, choć tak wiele dziewczyn, nawet na tej sali, chciałoby być na jej miejscu. Mógłby mieć każdą.
Po kilku tańcach wrócili do stolika, zaczepiły ich wtedy jakieś dziewczyny.
- Nie zapoznasz nas Kyle? - zapytała wysoka brunetka, bardzo pewnym siebie głosem. Była piękna.
- Jeyline.. To jest Victoria, Rose i Katia - powiedział i spojrzał na nie.
Jil wyciągnęła do nich rękę, ale tylko Katia ją uścisnęła.
- Powinni zdegradować ci rangę do niższej klasy.. nie pasujesz tutaj.. Nie powinno cię tu być - powiedziała chłodno Victoria.
- Victoria.. Zapominasz się.. - warknął Kyle i pociągnął Jil za sobą do stolika.
Katia spojrzała na Victorię karcącym wzrokiem. Ta udała, że nie zrobiła nic złego, założyła ręce.
- Ona ma rację.. O mało nie zrujnowała naszego celu.. Nie nadaje się do naszej grupy, a co dopiero na twoją partnerkę.. Agencja o tym wie.. Podobno chcieli dać ci inną.. - dodała Rose.
Jil serce waliło jak młot, poczuła jakby każde słowo, było wymierzonym w jej twarz policzkiem. Łzy podeszły jej do oczu.
Kyle poczuł to i spojrzał na nią. Zatrzymał się i odwrócił.
- Jeszcze słowo, a dopilnuję by to wam odebrano rangę i przerzucono do niższej klasy.. Potem wyślę was na misję.. Wiecie doskonale co tam robią.. Zamknijcie się i wracajcie do swoich stolików - powiedział tak chłodnym głosem, że powietrze wokół zrobiło się ciężkie.
Victoria i Rose spojrzały tylko zabójczym wzrokiem na Jil, a potem odeszły.
- Przykro mi.. - rzuciła Katia patrząc na Kyle'a - Wiesz, że większość osób na tej sali tak myśli.. Ale wkrótce zapomną.. Teraz to gorący temat, więc szukają newsów.. Nie martw się Jeyline.. Są wśród nas też bardziej ludzcy niezwykli.. Przepraszam za nie, miło było cię poznać.. - uśmiechnęła się lekko i odeszła.
Jil łzy spływały po policzkach. Nie wiedziała za co właśnie została tak potraktowana.
- Chodź.. wyjdziemy na chwilę do holu.. - Kyle objął ją i wyprowadził. Musiała ochłonąć.

      Usiedli na sofie. Było tam o wiele chłodniej, w porównaniu z salą, z tak dużą ilością osób. Jil przeszły dreszcze. Kyle zdjął marynarkę i okrył ją.
- Przepraszam.. Nie tak to miało wyglądać. Nie sądziłem, że są tacy.. - powiedział i skrzywił się.
- Chciałabym wrócić do domu.. - odparła ciągle chowając twarz w dłoniach. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, zasnąć i się nie obudzić. Została publicznie upokorzona, nawet nie wiedząc za co.
- Dobrze.. Zabiorę cię do domu.. - wziął ją za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Potem objął i przyciągnął do siebie, bardzo blisko - zamknij oczy - poprosił.
Kiedy je zamknęła, poczuła lekkie zawroty głowy, jakby świat się zaczął kręcić, wirować. Potem gdy je otworzyła, znajdowali się już w domu.
- Jak to...? Jak ty..tutaj? - odebrało jej mowę.
- To jest właśnie ta cenna umiejętność.. - wyjaśnił tonem, jakby wcale się z tego nie cieszył i spojrzał na nią z troską.
Miała rozmazany makijaż, mokre od łez oczy i policzki.
- A miał być taki wspaniały wieczór.. - skrzywił się.
- To moja wina.. wszystko zepsułam.. - dodała, a do oczu znów podeszły łzy. Spuściła głowę - Jestem beznadziejna.. Wszyscy tak myślą..
Kyle uniósł jej twarz, by na niego spojrzała.
- Jesteś najwspanialsza.. Moja. Jedyna. Nikt i nic nie jest w stanie tego zmienić.. - powiedział i pocałował ją.
Poczuła ulgę. Objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie. Chciała się wtulić w niego, schować.
- Kochaj mnie Kyle.. Tak bardzo czuję się samotna.. - powiedziała słabo po chwili.
W jego oczach pojawiły się łzy. Przytulił ją, a potem zaczął całować. Delikatnie z czułością.
Poddawała się jego pieszczotom, chcąc odlecieć, zapomnieć o tym dniu, o tym świecie. Chciała być z nim i czuć tylko jego.
Rozpiął jej suknię i całował jej szyję, drugą ręką wyciągnął spinkę i sprawił, że jej długie, blond włosy opadły na plecy. Stała przed nim w samej bieliźnie.
- Kocham cię Jil.. - wyszeptał i poderwał ją do góry. Objęła go całując czule.
Zaniósł ją do sypialni. Pierwszy raz odkąd zamieszkali razem, w ogóle pierwszy raz w życiu spędzili ze sobą noc. Kyle, mimo że nie była jego pierwszą dziewczyną, miał wrażenie jakby dopiero teraz poczuł, jak to naprawdę jest. Jakby tylko ona, mogła mu dać największą rozkosz tego świata. Dla Jil też było to niesamowite przeżycie. Dlaczego tak z tym zwlekała? Nie mogło ją spotkać większe szczęście, niż Kyle. Jednak ta noc okazała się najpiękniejsza i niezwykła.

7 komentarzy:

  1. Jak ja niecierpię Kyla, jest wredny, dwulicowy, kłamliwy i ogólnie błe.
    Czekam z niecierpliwością na rozdział o powrocie pamięci.
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekałam się. ^^ Mimo że strasznie szkoda mi Matta, to jednak uwielbiam Kyle'a. Dalej mu kibicuje. Mam nadzieje, że Jil odzyska pamięć. Czekam niecierpliwie na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby ta telenowela to "Pamiętniki..."? xD
    Za mało mi tego balu, wiesz że ja lubię takie rzeczy, a tu tyle tego co nic. Foch xD
    No Kyle, przyznasz się jej w końcu, czy poczekasz aż sama pamięc odzyska? Oj marnie wtedy skończysz xD
    Rozdział jako całokształt jest pierwszej, najwyższej klasy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak xD Brazylijska wersja "Pamiętników.." xD Co będę się rozpisywać o balu, jak on nie jest istotny xD Aż tak.. przynajmniej xD Pokażę ci zdjęcia z zamku, naciesz się.. :P

      Usuń
  4. Uwielbiam Kyle'a! Przepraszam, ale nie jestem w stanie napisać nic więcej ... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy