4.02.2013

Rozdział 13: Wciąż w moich wspomnieniach.


       Jeyline przeniesiono do zwykłego szpitala, gdzie oczywiście władzę sprawowała agencja. Zawiadomiono też Trishę, jako że była jedyną, żyjącą, bliską osobą Jil. Lekarz przekazał jej, że Jil miała poważny wypadek, ledwo uszła z życiem i że niewiele pamięta. Ciała Matthew nie odnaleziono, ale raczej nie wyszedł z tego cało. Jefferson prosił też, by Trish nie wspominała przy Jil o Matthew, bo było to zbyt traumatyczne przeżycie i może tylko pogłębić amnezję. 
Trisha oczywiście obiecała nie mówić o nim ani słowa. Tym samym agencja "pozbyła" się kolejnej osoby, która mogła pomóc Jil cokolwiek sobie przypomnieć.
Trisha poszła do Jil. Z troską spojrzała na przyjaciółkę.
- Trisha! - Jil ucieszyła się na jej widok.
- Zostawić ciebie samą.. I znów pakujesz się w kłopoty - zaśmiała się i przytuliła ją.
- Wybacz.. Chodź siadaj, napijesz się? - zapytała i nalała jej soku. 
- Powiedz.. co tu robi Kyle? - Trish usiadła obok szpitalnego łóżka.
- To on mnie uratował.. Jesteśmy razem.. - odparła jakby to była oczywista oczywistość.
Trish mało co nie udławiła się sokiem, jaki zaczęła pić. Ale potem przypomniała sobie słowa doktora, by nie wspominać o Matthew, nie dołować Jil itd.
- Cieszę się, jeśli ci z nim dobrze.. - wydukała po chwili milczenia.
- Kyle jest taki dobry. Opiekuje się mną, jest przy mnie.. Mam tylko jego.
- Przepraszam Jil, że nie dzwoniłam, że cię zaniedbałam.. To moja wina.. - skrzywiła się, jak to możliwe, że Jil jest z tym burakiem.. Jak ona mogła do tego dopuścić. Powinna być przy niej, to przez nią Jil musiała łapać się pierwszej osoby jaka wyciągnęła do niej pomocną dłoń.
- Teraz cię nie puszczę tak łatwo.. - dodała Jil z uśmiechem.

      Trisha odwiedzała Jil częściej. Nick strasznie przeżył stratę kuzyna. Matt był dla niego bardzo bliskim przyjacielem, był prawie jak brat.
Kiedy Jeyline wydobrzała na tyle, by móc wyjść ze szpitala, zamieszkała razem z Kylem w Nowym Jorku.

***

     Nie pamiętała nic z tego, co łączyło ją z Matthew. Amnezja całkowicie zablokowała jej pamięć o nim. Teraz liczył się dla niej Kyle, była szczęśliwa. Miała też Trishę. Zaczęła nowy rozdział w swoim życiu.
Nie zachowywała się tak jak kiedyś, nie była taka jak kiedyś.

     Pewnego dnia poszła do centrum handlowego na zakupy. Nie zwracała uwagi na otaczających ją ludzi. Oglądała wystawy, była pogrążona we własnych myślach.
W tłumie znajdował się Matthew. Od czasu wypadku, był pewien, że Jil nie żyje. Próbował zdobyć informacje co się z nią stało, ale agencja postarała się o to, by jej nigdy nie znalazł, jeśli by się okazało, że jakimś cudem przeżył. Mat kilka tygodni spędził za granicą, musiał uciec od tych miejsc, które ciągle mu przypominały o Jil. Ciągle cierpiał. Nie mógł pogodzić się z tym, do czego doszło, nie dopuszczał tego do wiadomości. Teraz, gdy wrócił, czekała na niego niemała niespodzianka.
- Zaczekaj tylko kupię papierosy - powiedział do jednego z kolegów. Zaczął palić, tylko w ten sposób zabijał myśli o Jil. Uciekał w używki, ale nie wiele mu to dawało. 
- Ok, ale szybko bo zaraz jedziemy - rzucił znajomy.
Mat wszedł do marketu. Postanowił wziąć też coś do picia i tylko dzięki temu wpadł między regałami na Jil.
Ta nieświadoma niczego powiedziała "Przepraszam" swoim cieniutkim głosem i poszła dalej. 
On też z początku nie zauważył znajomej twarzy. Jednak po kilku sekundach, gdy jego mózg przetrawił informację, jaka do niego dotarła, aż wrzasnął.
- Boże Jil! - odwrócił się gwałtownie. 
Podbiegł do niej i rzucił się jej na szyję. Przytulił ją, a potem złapał jej twarz w dłonie i spojrzał w oczy.
Stała jak wryta. Spojrzała na niego niepewnie i zrobiła zdziwioną minę.
- Chyba się nie znamy... musiał mnie pan z kimś pomylić. Może mnie pan puścić? - powiedziała spokojnym głosem z lekkim uśmiechem. Cała sytuacja wydała jej się zabawna.

Zgłupiał. Może już zwariował do reszty i w obcych kobietach widzi tylko ją?! 
Ale zamknął oczy i po chwili znów je otworzył. Rozejrzał się dookoła i spojrzał na nią ponownie.
- Niemożliwe... - dodał szeptem - Przecież to ty.. 
- Chyba jednak nie.. wybacz, ale spieszę się.. muszę przygotować obiad dla męża.. - odparła wzruszając ramionami i wyrwała mu się.
- Męża?! - niemal jęknął.
- To znaczy narzeczonego, ale to już prawie jak mąż, prawda? - powiedziała radośnie, uśmiechnęła się do niego serdecznie i mało go tym nie zabiła. Ten uśmiech poznałby wszędzie! Jil! Moja Jil! Ona żyje! 
Łzy podeszły mu do oczu. Stał i patrzył jak odchodzi, nie mogąc się ruszyć. Otarł policzek i pobiegł za nią.

Jil poszła do kasy. Potem spakowała zakupy i ruszyła do domu.

Zapomniał po co w ogóle przyszedł do sklepu. Wyszedł więc z niczym.
- A ty co? Poszedłeś i nic nie kupiłeś? - zdziwił się kolega zakładając ręce.
- Stary... nie uwierzysz.. Tam.. w tym sklepie... ona tam była.. - powiedział Mat ciągle będąc w szoku.
- Znów zaczynasz? Błagam.. - jęknął znajomy - Ja już tego nie chcę słuchać.. Może Fred będzie tak miły i posłucha twojej historyjki, mi ta z kobietą w chińskiej knajpie wystarczy :D - zaśmiał się.
Mat zmierzył go chłodnym wzrokiem. Bywało, że miał już przewidzenia, ale tym razem to była ona..
Rozejrzał się dookoła, ale Jil już nie było. Poszedł z kolegami do auta i odjechali. Musiał wracać do innego stanu, do pracy. Miał jednak zamiar wrócić i ją odnaleźć.

***

     Jil wróciła do domu. Przygotowała obiad i czekała na Kyle`a.
- Cześć kochanie już jestem. - usłyszała w końcu znajome hasło.
Była w kuchni, układała wszystko na stole.
- Jak ci minął dzień? - zapytał i pocałował ją. Podszedł do stołu i usiadł na swoim miejscu.
- Jak zwykle - powiedziała bez emocji, ale zaraz na jej twarz wszedł uśmiech, bo przypomniała sobie tego chłopaka w markecie - No z wyjątkiem tego, że jakiś facet nie wierzył, że mam narzeczonego. Zaczął mnie przytulać, jakbyśmy się dobrze znali - powiedziała nie patrząc na Kyle'a.
- Jak to? - zaciekawiło go to.
- Wziął mnie za kogoś innego. Choć mówił do mnie Jil. Dziwne. A jak zaprzeczyłam jego słowom, to sam już nie wiedział czy to ja czy nie. Jakiś wariat. - dodała bez większego entuzjazmu. Nie przejmowała się tym.
- Żartujesz? - udał, że nic nie wie na ten temat, że nie zna tego gościa i nie wierzył, że takie rzeczy mogą się dziać - Pewnie mu się spodobałaś i myślał, że dasz mu swój numer - zaśmiał się.
- Może - dodała Jil i z uśmiechem usiadła na przeciw Kyle'a.
Kiedy zjedli posiłek poszedł do innego pokoju i zadzwonił gdzie trzeba.

     Jil nie interesowało to, co robi Kyle. Nic nie podejrzewała. Przecież by jej nie okłamał.. Kochał ją. A ona mu wierzyła. Byli szczęśliwi.
Zabrała się za sprzątanie po obiedzie.

***

     Agencja od razu zaczęła poszukiwania Matthew. Skoro nie zginął, trzeba będzie go wyeliminować. I to jak najszybciej. Nie mogli pozwolić by zaczął nachodzić Jil i ingerować w jej życie. 

     Matt jednak wyjechał na kilka dni, poza granice stanu. Nie mogli go namierzyć. Nie utrzymywał kontaktów ze starymi znajomymi, nawet z Nickiem. Dlatego agencja nie miała jak go dopaść.
Obiecał sobie, że wymyśli jakiś plan i wróci po nią. Wszystko jej powie. Nie wiedział tylko co się z nią stało, dlaczego nic nie pamięta. Może to przez uraz głowy? Był jednak pewien, że jak porozmawiają na spokojnie, zbliżą się do siebie, to pamięć jej wróci.

***

     Każdy dzień w życiu Jil wyglądał tak samo. Siedziała w domu, potem szła na spacer, ewentualnie zakupy. Gotowała, sprzątała. Spotykała się z Trishą. Raz na jakiś czas, mogła pojechać na trening do agencji, ale to odbywało się ostatnio coraz rzadziej.
Do tej pory nie zastanawiała się nad tym, co było kiedyś. Ale spotkanie z tym chłopakiem, to z jakim uporem wmawiał jej, że jednak się znają.. Czy możliwe, że mówił prawdę, tylko ona go nie pamięta? Cóż, może nie był warty zapamiętania.. Przecież Trishę, mamę i Kyle'a pamięta. A to są najważniejsze osoby w jej życiu. Zatem.. ten chłopak chyba nie był aż tak istotny.

     Kyle po tym, jak Jil oznajmiła, że ktoś ją zaczepił, częściej zostawał w domu. Chciał być przy niej cały czas. Znów zaczynała żyć, uśmiechać się, żartować, cieszyła się z ich wspólnych chwil, rozmów.
Jemu też wtedy robiło się lżej na sercu. Miał taką Jil, jaką chciał, jaką kochał.
Nie mógł pozwolić, by ktoś mu ją odebrał...

3 komentarze:

  1. Co do twojej notki. Nigdy nie miałam styczności z tego typu muzyką. Muszę jednak przyznać, że spodobała mi się. :) Dziękuje ^^ Może zmienią również moje życie ...
    Rozdział tak jak zawsze wspaniały. Szkoda mi tylko Matt'a. Mimo że uwielbiam Kyle'a zrobiło mi się go żal. Mam nadzieje, że Jil szybko odzyska pamięć. :)
    Pozdrawiam i czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Lya też mnie zainspirowała do pewnych działań. Postanowiłaam założyć bloga, na którym będę nawoływać do tolerancji itp. Wiem brzmi to sztucznie, ale stwierdziłam, że to co się obecnie dzieje to jakaś kpina i trzeba coś z tym zrobić. A jeśli ja sprawię, że cchoćby kilka osób zastanowi się nad tym wszystkim to moim zdaniem warto. Adres jest w spamie.
    Rozdział jak zwykle super. Mimo wszystko szkoda Matta. I Jil ... Boże co oni z niej zrobili!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do pierwszej części notki, chyba nie musze tego komentować nie? Znasz juz moje zdanie na ten temat w końcu codziennie mi o tym przypominasz xD
    Co do rozdziału świetnie, świetnie, wspaniale. Ale i tak wolę Kayl'a, domyślasz się czemu nie? xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy