5.12.2012

Rozdział 9: Pierwsze kłopoty...


     Tego dnia miała bardzo dobry humor. Ciągle myślała o Matthew i o tym, że w końcu nie mają przed sobą żadnych tajemnic, że on ją kocha taką, jaka jest. 
Po zajęciach wyszła przed uczelnię z kilkoma koleżankami z grupy.
- To co, może na weekend wybierzemy się na zakupy, połazimy po galeriach? 
- Byłoby super. 
Zaczęły dwie z nich. 
- No nie wiem... - powiedziała Jil. Nie przepadała za bezcelowym chodzeniem po sklepach. Szła jak już miała coś kupić i wyglądało to tak, że wchodziła do pierwszego lepszego sklepu, brała co potrzebne i wracała. Nie rozumiała jak można spędzać całe dnie i weekendy w centrach handlowych... 
- Oj Jil.. może w galerii znajdziesz jakąś ofertę pracy.. - próbowały ją przekonać.
Jil zaczęła się zastanawiać, może mają rację.. Chciała znaleźć jakąś pracę dorywczą, żeby móc sobie zarobić własny grosz. ale tak by mogła pogodzić ją z zajęciami w szkole. 
Zauważyła Alex. Pomachała do niej. 
- Hejka! - zawołała Alex. 
- Cześć! Dziewczyny to jest Alex.. - zaczęła przedstawiać ją swoim koleżankom. 
- To może i ty poszłabyś z nami na zakupy na weekend. - zaproponowały. 
- O bardzo chętnie - od razu się zgodziła.
Potem razem omawiały gdzie pójdą, że w niektórych miejscach są jeszcze wyprzedaże. Uznały, że Jil została przekonana i też idzie z nimi. 
W pewnej chwili na parkingu przed uczelnią zauważyły jakiegoś chłopaka. 
- Ty.. patrz jaki przystojniak.. - szepnęła jedna i reszta podążyła za jej wzrokiem.
- O Boże.. - wyszeptała Jil. Jako jedyna wiedziała kto to. Kyle... 
- Fajnyyy.. a jaki ma wóz! - prawie piszczały jedna do drugiej. Były jak zauroczone.
Jil chciała mieć to z głowy i nie czekając dłużej podeszła do niego.
- Po co tu przyjechałeś? - zapytała lekko zdenerwowana unikając jego wzroku. Nigdy nie patrzyła mu w oczy, ciągle jak z nim rozmawiała uciekała wzrokiem gdzie indziej. Sama nie wiedziała dlaczego.
- Wiedzę, że nie przeczytałaś wiadomości.. aż tak byłaś zajęta.. - powiedział chłodno - masz z tym skończyć.. i to już nie moja prośba, a polecenie szefa. 
- Jaka wiadomość? O czym ty mówisz? Nie rozumiesz, że chce żyć po swojemu.. 
- To ty zrozum Jil.. dopóki był tylko twoim przyjacielem było ok.. ale teraz to coś więcej.. A dobrze wiesz, że nam nie wolno się angażować w związek ze zwykłym człowiekiem - kiedy to powiedział zmierzył wzrokiem jej koleżanki. Mówił stanowczym, pewnym głosem, nie znoszącym sprzeciwu. 
- Dlaczego niby ktoś ma mi dyktować co mam robić?! Nie kocham cię Kyle... nawet nie lubię. Dlaczego więc mam z tobą być?! - nie dawała za wygraną.
Na jej słowa Kyle spojrzał na nią zaskoczony.
- Już ci mówiłem.. i ty sama też dobrze o tym wiesz. Nie każ im przechodzić do ostrzejszych środków - powiedział ostrzegawczo. 
- Przestań! Nie nastraszysz mnie... - powiedziała i zacisnęła usta.
- Dobrze! - wybuchnął w końcu - Rób jak chcesz... ale ja cię ostrzegałem.. Żebyś nie żałowała swojej decyzji..  
Wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. 
Jil miała łzy w oczach. Nie wiedziała już co myśleć. Dlaczego on tak zareagował? Czy ten cały szef faktycznie coś jej zrobi? Co go obchodzi to co ona robiła..?
Koleżanki podbiegły do niej.
- Jil kto to? Ty go znasz? Co się stało? - każda chciała poznać odpowiedź na inne pytanie. Jil nie miała ochoty odpowiadać na żadne z nich. Po jej twarzy było widać, że coś jest nie tak.
- Muszę iść do domu - odpowiedziała drżącym głosem - Przepraszam was. 
Pobiegła na przystanek taksówek. 
- Nic nie rozumiem - burknęła jedna. 
- Może coś się stało.. pójdę do niej - powiedziała Alex i pobiegła za nią. 

*** 

     Kyle był bardzo zdenerwowany. Co ona sobie myśli, że jej wszystko wolno? Głupia dziewczyna.. nie zna szefa.. on jest nieobliczalny. Lepiej żeby nie musiał interweniować. Pamiętał jak traktował ludzi, kiedy odmawiali czegoś, czego sobie zażyczył. To nie jest człowiek, jakiego powinna spotkać Jil.
Jechał strasznie szybko, aż opuścił miasto i znalazł się na jakieś bocznej drodze. Zatrzymał się i wysiadł z auta.
Kazali mu to załatwić, bo jak nie to oni z nią inaczej porozmawiają.. Chciał jej tego oszczędzić, ale ona szła w zaparte i nie dawała mu nic powiedzieć. Oparł się o maskę samochodu i zamknął oczy, co ma robić? Po raz pierwszy w życiu nie potrafi poradzić sobie z dziewczyną.. Jak to w ogóle możliwe, że ona nic do niego nie czuje.. przecież powinna być zakodowana.. jak inni.
Kiedy nieco ochłonął, wyciągnął telefon i wybrał jakiś numer.
- Tu Kyle... Robię ostatnie podejście na weekend. Jeśli nie przekonam jej i nie odezwę się do was, to znaczy że nie udało się.. Będziecie mogli sami się nią zająć.. - powiedział z ciężkim sercem.. Nie miał innego wyboru. Rozłączył się i schował telefon. Znów zaczynało podnosić mu się tętno i poziom złości. Uderzył w dach auta i za chwilę tego pożałował, bo powstało na nim wgniecenie, jakby spadła na nie ciężka kula.
Przeklął i wsiadł do środka. Trochę wyprostował wgniecenie, ale i tak wyglądało beznadziejnie. Odjechał do siebie.

*** 

     Jil zamknęła się w swoim pokoju. Nie chciała z nikim rozmawiać. Przeprosiła Alex, ale wolała być sama.
Do Mata napisała, że źle się czuje i chce się położyć, że zadzwoni do niego później. Teraz znalazła karteczkę od Kyle'a. 

Uważaj z tą miłością Jeyline... 
Może Cię dużo kosztować... 
Kyle. 

     Położyła się na łóżku i patrzyła na tekst. Nie rozumiała o co chodzi. Czy faktycznie ktoś ją sprawdza..? Nie dawało jej to spokoju. Zaczęła zastanawiać się, czy może mieć kłopoty przez to, że jest z Matthew.. Ale przecież ona go kocha.. Tego nie da się tak po prostu skreślić, wymazać z pamięci.. Z resztą nie chciała  by tak się stało. Była z nim szczęśliwa.
Po jakimś czasie zasnęła.

     Obudził ją deszcz stukający o szyby. Wstała i uchyliła okno. Znajdowała się w centrum Nowego Jorku, a mimo to powietrze było takie czyste i świeże, przynajmniej takie odnosiła wrażenie.
Dostała wiadomość od Matthew. Chciał się spotkać u niego i obejrzeć jakiś film. Odpisała, że zaraz będzie. Przebrała się i wyskoczyła przez okno. Przebiegała po dachach kamienic. Kiedy była już przy mieszkaniu Matthew, spojrzała w górę i odszukała jego okno. Wskoczyła na parapet i zapukała. Niepewnie podszedł do okna, chyba nie wierząc w to co widzi. Uśmiechnęła się do niego, a on otworzył okno i wpuścił ją do środka. 
- Cała jesteś mokra.. - powiedział z uśmiechem i pokręcił głową - Poczekaj przyniosę ręcznik. 
Wrócił i pomógł jej osuszyć włosy. 
- Nic mi nie jest zaraz wyschnę - Nie chciała wspominać o przykrej rozmowie z Kylem, więc starała się udawać, że wszystko jest ok. 
Usiedli na kanapie. 
- Co tam w szkole? 
- Nudy... Dziewczyny chcą mnie wyciągnąć na zakupy. Może znajdę jakąś pracę... 
- Ale po co Jil? Mówiłem, że dam ci pieniądze jak będziesz potrzebowała. I nie masz co się wstydzić, tylko mów jak chcesz. Ja mam mniej zajęć dlatego pracuję. Ty nie musisz. Zajmij się lepiej nauką. - powiedział. 
- Ale swoje to swoje.. poza tym miałabym jakieś zajęcie poza uczelnią - dodała. 
- Widziałem się dzisiaj z Kylem.. On gdzieś tu mieszka? - zapytał odkładając ręcznik na krzesło. 
Wystraszyła się, że może i jemu coś nagadał. 
- Nie wiem.. Mówił coś? 
- Pogadaliśmy chwilę.. pytał co u ciebie, jakie mamy plany.. 
- Jakie mamy plany? - zdziwiła się. 
- No czy np gdzieś chcemy pojechać, albo co robimy na weekend.. Trochę to dziwne, ale powiedziałem że nie wiemy. 
- Co za kretyn.. - co on kombinuje..
- Po co mu to wiedzieć?- spojrzał na jej twarz i zrozumiał, że coś jest nie tak - Jil o co chodzi? 
- O nic.. 
- Pamiętasz? Żadnych tajemnic.. - powiedział po cichu.
Westchnęła i spojrzała na niego.
- Przyjechał dzisiaj pod moją uczelnię.. zaczął mnie straszyć, że mam z tobą skończyć, bo za daleko się posuwamy.. że nie wolno mi z tobą być - mówiła z ciężkim sercem. Było jej przykro. 
- A co oni mogą ci zrobić? Przecież jesteś silna, zwinna i w ogóle. 
- Nie boję się o siebie Matt, ale o ciebie.. nie chcę żeby ci coś zrobili.. 
- A mogą? Chyba nie posuną się do czegoś takiego. 
- Nie wiem.. ale Kyle miał poważną minę i mówił coś o jakimś szefie, że z nim lepiej nie zadzierać.. 
Chwilę milczeli. 
- Matt ja nie chcę cię stracić.. nie kocham go... nie mogę być z kimś, kogo nie kocham, a oni chcą mnie zmusić bym za niego wyszła! - znów miała łzy w oczach. Zdarzało jej się to bardzo często..
Tak jak ona była niezwykle wrażliwa i przeżywała wszystko, tak Kyle miał niekontrolowane ataki złości, wybuchy, był gotowy czasem zabić.. Byli jak woda i ogień.. 
- Nie zostawię cię. Nigdy! Choćby mi grozili śmiercią! Obiecuję... - wyszeptał Matt i przytulił ją mocno. 
     Potem oglądali jakiś film komediowy. Jil została u niego na noc, bo nawet nie wiedziała kiedy, zasnęła.
Obudził ją rano.
- Hej - pocałował ją - Powinnaś pomału wstawać, bo niedługo masz zajęcia.. - dodał z uśmiechem.
Poderwała się z łóżka.
- Chodź zrobiłem śniadanie.. - powiedział i wyszedł do kuchni.
Jil ubrała się. Zdziwiło ją to, że nawet nie pamięta, kiedy się rozebrała. Potem poszła do Matta.
Zjedli i Matthew podwiózł ją do szkoły, a sam pojechał do pracy.

*** 

     Na weekend poszła jednak na zakupy, miała nadzieję, że na chwilę zapomni o Kyle'u i wszystkich problemach. Czekała ją jednak niemiła niespodzianka..  
- Jak się bawimy? 
- Boże Kyle.. - podskoczyła kiedy pojawił się za nią znikąd - Kiedy ty się wreszcie odczepisz.. 
- Heej.. jestem Camila. A ja Nicki! - zaczęły się przekrzykiwać. Każda chciała zostać jego znajomą. 
- Bardzo mi miło - uśmiechnął się do nich, a im mało nogi się nie ugięły- wybaczcie, ale muszę porozmawiać z Jil na osobności. 
- Jasne...- powiedziały niezadowolone. Zazdrościły jej tego. On był najlepszym facetem jakiego widziały.
- Kyle.. ja nie będę cię słuchać..- rzuciła Jil jak odeszli na bok.
- A powinnaś. Wiesz, że to może być nie tylko dla ciebie, ale i dla niego niebezpieczne...- starał się mówić spokojnie, być opanowany.
- Chyba nie zamierzacie mu czegoś zrobić?! 
- Nie wykluczam tego, tzn. nie ja.. agencja. 
- Żartujesz? To zwykły człowiek, a my mieliśmy ich ponoć ratować! - wyrzuciła i zmarszczyła czoło.
- Ratować tak, ale nie się z nimi...- na końcu języka miał odpowiednie słowo, ale powstrzymał się - Jil proszę cię.. ja chcę twojego dobra.. nie rozumiesz? - dodał po chwili i spojrzał na nią zmartwionym wzrokiem. Ona jednak nie mogła tego zauważyć.
- To daj mi wreszcie święty spokój! - warknęła i uciekła do koleżanek. 
Jak zawsze popsuł jej humor. Nienawidziła go coraz bardziej.. 
- Znów go spławiłaś? - powiedziała Camila. 
- Nie chciałabyś go znać.. to największy idiota jakiego znam.. 
- Ale taki przystojny... 
Jil przewróciła oczami. Poszły dalej chodzić po sklepach.

Kyle wyszedł z galerii i poszedł do swojego mieszkania. Przepadła.. - pomyślał i zacisnął pięści.

*** 

     Minął tydzień. Na szczęście nie spotykała już Kyle'a. Nie mogła jednak zapomnieć tego, co jej powiedział. Ciągle zastanawiała się, czy Mattowi nic nie będzie..czy są bezpieczni?

      Wysiadła z taksówki przy sklepiku niedaleko kamienicy, w której mieszkała. Chciała zrobić małe zakupy. 
Nagle podszedł do niej jakiś facet.
- Panno Pillow proszę za mną - powiedział chłodno i stanowczo. 
Serce podeszło jej do gardła. Skąd on wie jak się nazywa?! Poszła za nim obserwując go i próbując zrozumieć kim jest. Facet był wysoki, dobrze zbudowany, ubrany na czarno. Był łysy. Ogólnie wyglądał jak jakiś ochroniarz albo agent tajnych służb.
- Ale o co chodzi? - zapytała. Nie odpowiedział.Podeszli do czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami. 
- Proszę wsiąść. - rozkazał otwierając jej drzwi. 
Teraz wystraszyła się jeszcze bardziej, ale wsiadła. Matko kto to jest i co chce zrobić?
Rozglądała się jakby tu uciec. Facet zamknął za nią drzwi i poszedł z drugiej strony. Usiadł obok niej i ruszyli.
Jechali jakiś czas, aż wyjechali poza miasto.
- Domyśla się pani o co chodzi? - powiedział w końcu.
- Nie za bardzo - powiedziała, nadal rozmyślając plan ucieczki. 
- Szef chce z panią rozmawiać. 
- Szef? Ze mną? - ten szef?! Ten, o którym Kyle mówił same najgorsze rzeczy?! A jak on ją zabije? Bo sprzeciwiła się jego woli.. może ma lepsze moce niż ona.. Musi zwiać, nie ma co! 
Uderzyła w twarz faceta, który siedział przy niej. Potem nogą wyłamała drzwi obok siebie. Wyskoczyła z pędzącego auta i zaczęła biec w stronę przeciwną. Auto zawróciło. Zaczęli ją gonić. Skręciła więc na pobocze. Biegła przez jakieś pola i łąki. Ścigali ją dość długo. Dopiero w jakimś miasteczku po drodze udało jej się ich zgubić. 
- Tylko spokojnie - mówiła sama do siebie, łapiąc oddech. 
Rozejrzała się dookoła. Nie kojarzyła miejsca gdzie jest, ale znalazła motel. Zatrzymała się tam i zadzwoniła do Matta. 

3 komentarze:

  1. Robi się coraz ciekawiej. Strasznie się wciągnęłam i nie mogę się doczekać dalszych losów Jil, Matta i Kyle'a ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no. Notki robią się coraz bardziej interesujące. Już nie mogę doczekać się następnej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. świetny blog.

    Lubisz pisac lub dostawać listy czy pocztówki ? Jeśli tak to zapraszam do mnie ! http://is-charlie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy