9.10.2012

Rozdział 5: Nowe życie.


     Dostała zastrzyk na uspokojenie. Na tyle ją otumanił, że przestała chwilowo myśleć o tym, jak wszystko się teraz zmieni. Miała podpuchnięte oczy od płaczu. Wyszła z gabinetu Eleny. Czuła że wygląda strasznie. Kyle odwrócił się do niej.
- Na początku też byłem w szoku. No może nie aż w takim jak ty. - uśmiechnął się - Nie miałem takiego udanego życia do mojej 18nastki. Rodzice się mną nie interesowali. Byłem sam. Kiedy dowiedziałem się, że jestem niezwykły, lepszy niż inni i że im na mnie zależy, poczułem się w końcu potrzebny, podbudowało mnie to. W sumie to bardziej ich mogę traktować jako rodzinę niż tych moich „rodziców” - mówiąc ostatnie słowo wykonał w powietrzu gest jakby ujmował je w cudzysłów.
- Więc twoi rodzice nawet nie wiedzą gdzie jesteś? 
- Wiedzą. Agencja poinformowała ich, że zostałem przyjęty na jakąś dobrą uczelnię i będę mieszkać w internacie. Oczywiście to ściema. Ale oni uwierzyli. Zadzwonił ojciec, że mi gratuluje i życzy powodzenia. Więcej ich nie widziałem i nie słyszałem - dodał niby obojętnym tonem, ale widać było, że jest mu żal. 
- Przykro mi… 
- A mi już nie. Zaczynam nowe życie. I tobie też radzę tak zrobić - był świetny w ukrywaniu emocji. 
- Tylko, że ja nie potrafię. Mam przyjaciół, matkę i… - miała dodać, że ma jeszcze Matta, ale w porę ugryzła się w język. Na razie nikt się nie dowie. Ale ona i tak będzie walczyć o swoje . 
- I..? 
- I nie umiem ich tak zostawić… 
- Przyjaciół możesz mieć, ale gorzej jeśli to coś więcej. Nie wolno nam… 
Spojrzała na niego. Zastanawiała się czy czyta w jej myślach. 
Wie o niej za dużo. 
- Tak… Ty od początku wiedziałeś? Jak tylko mnie spotkałeś wtedy, gdy szłam do szkoły… 
- Wiedziałem, że mam cię pilnować. I że jesteś mi przypisana, więc dobrze by było się zaprzyjaźnić. Ale nie mogłem nic wyjawić. 
- Trochę zbyt się narzucałeś - uśmiechnęła się. Pomyślała, że Kyle wcale nie jest taki zły, tylko nikt nie nauczył go jak ma się zachować… 
- Cóż zwykle wystarczał mój urok osobisty - roześmiał się. 
Jil tylko się lekko uśmiechnęła. Potem pogrążyła się w myślach. Zastanawiała się, czy z jej przyjaciółmi wszystko dobrze. Jak sobie radzą i co najważniejsze, czy nie martwią się jej zniknięciem. A co z matką? 
Ogarnęła ją panika. 
- Możemy już wracać do domu? - zapytała Kyle`a. 
- Jeszcze muszą zrobić testy. 
- Testy? Jakie testy? - przestraszyła się. 
- Muszą sprawdzić co potrafisz i na ile te umiejętności są rozwinięte. 
Stali razem przy wielkim akwarium, które ciągnęło się od podłogi w górę przez wszystkie piętra. Wyglądało niesamowicie. Wokół panował półmrok, a z akwarium biło niebieskawe światło. Egzotyczne rybki ścigały się lub badały zakamarki swojego małego świata. 
Jil zapatrzyła się na nie i nawet nie zauważyła jak podeszła do nich jakaś dziewczyna. 
- Sala testowa jest już wolna. Właśnie skończyliśmy - powiedziała do Kyle`a radośnie. Jil odwróciła się do niej. Nieznajoma zmierzyła Kyle’a wzrokiem i odeszła. Wyglądało na to, że jej się podobał. 
- To co idziemy? - zapytał, po tym jak dziewczyna odeszła. 
- Yy.. Tak… Kto to był? - zapytała ruszając za nim korytarzem. 
- Jedna z nas. Ma na imię Jessica. Sprowadzili ją tutaj niedługo po mnie . Nie ma rodziny, ani przyjaciół wśród zwykłych ludzi, więc pomaga w laboratorium. 
- Ale ma partnera?
- Tak, ale dostał jakieś zadanie i go tu nie ma. 
Dotarli do sali testowej. Gdy weszli do środka Jil się trochę zdziwiła. Bo w sali nie było widać sufitu. Musiała być strasznie wysoka. Na podłodze leżały różne ciężary, a na ścianach wisiały tarcze, jak na strzelnicy. Nie brakowało też dziwnych przycisków, ekranów, które pokazywały jakieś liczby i innych przedmiotów nie z tej ziemi. Do pomieszczenia wszedł po chwili doktor Jefferson. 
- Dobrze zaczynajmy. - Usiadł na krześle i kiwnął na Jil, że może zacząć. Ale ona kompletnie nie wiedziała co ma robić. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem. 
- Proszę podnieś - wskazał średniej wielkości sztangę. 
Jil podeszła, schyliła się i jakby wiedziała, że nic z tego. Przecież do tej pory była słaba, niby skąd miała nagle nabrać takiej siły. Chwyciła za ciężar i ku swojemu zdziwieniu podniosła go bez większego wysiłku. 
- Dobrze teraz ten - doktor wskazał kolejny notując coś na karcie. 
Podeszła i podniosła kolejny. Kiedy odłożyła go spojrzała na Kyle`a potem na doktora i zapytała nadal niedowierzając. 
- Jak ja to robię? Jak to możliwe? 
- Kiedy cię tu przywieziono wstrzyknęliśmy ci specjalną substancję, która pobudziła wszystkie twoje zmysły. Wyostrzyła je. Teraz możesz również wykorzystywać swoje umiejętności. - odparł i spojrzał w górę -Dobrze. Teraz wskocz na tamtą półkę. 
Pokazał jej coś wysoko w górze. Ledwo ją widziała. To na pewno się nie uda - pomyślała.
Skupiła się na celu i w mgnieniu oka znalazła się na górze. Nie było stamtąd nawet widać doktora i Kyle`a. Jil się lekko uśmiechnęła. Spodobało jej się to ,do czego była teraz zdolna. 
- Możesz zejść - usłyszała po chwili. Zaskoczyło ją, że z takiej odległości usłyszała doktora, który wcale nie krzyczał tylko spokojnie wydawał polecenia. Zleciała na dół równie szybko. 
- Dobrze teraz szybkość. - odparł doktor i nacisnął jakiś przycisk na stole przed sobą. Otworzyły się dodatkowe drzwi. 
- To jest tunel treningowy. Pobiegniesz nim teraz a my zmierzymy ci czas. Zaczynaj. 
Ledwo skończył wypowiadać ostatnie słowo i uruchomił odliczanie, a Jil już nie było. 
- Szybka jest. - dodał Kyle wesoło. 
- Tak, ma dobre wyniki jak na początek. - rzekł doktor. 
Jil wparowała do Sali tymi samymi drzwiami. Nie było po niej widać że przebiegła taki kawał. 
- Dobrze. Masz bardzo dobre wyniki. Jeszcze tylko Elena pobierze ci krew do badań i jesteś wolna. To są testy początkowe. Reszty dowiemy się później. Możecie odejść. 
Kyle wziął Jil za rękę i wyszli. Doktor został w Sali i zaczął coś pisać. 
Szli w stronę gabinetu Eleny. Jil miała lepszy humor. Była z siebie dumna i dotarło w końcu do niej, że jest prawie jak super bohaterzy z komiksów, jakie czytała w dzieciństwie. Uśmiechnęła się. Kyle to zauważył. 
- Widzę że wrócił ci humor. Nie są tacy źli za jakich ich miałaś. 
- Może i tak. Chociaż teraz wszystko się zmieniło w moim życiu. A ja bym chciała, żeby było choć trochę jak dotychczas. 
- Dalej jesteś sobą. Dalej znasz tych co znałaś... 
- Ale oni nie znają mnie. Nie wiedzą o mnie wszystkiego. 
- Nie muszą wiedzieć…. 
- To moi przyjaciele… - spojrzała na Kyle`a i posmutniała, bo zdała sobie sprawę, że nie wie jak o tym powiedzieć Trish… nie wie jak powiedzieć Matthew. 
- Zrobisz jak zechcesz, ale pamiętaj że mogą nie zrozumieć. Uznać cię za jakieś dziwadło. No i porzucić cię np. dlatego że jesteś silniejsza i będziesz żyć dłużej. Że jesteś odporna na choroby, na które oni mogą umrzeć. 
- Przestań! - rozkazała mu - nie chcę tego słuchać. Nie mam ochoty nikogo okłamywać. A już na pewno nie ludzi, których kocham - ugryzła się w język przy ostatnim słowie. Oby się go nie doczepił. 
Kyle miał ochotę skomentować to, ale dotarli właśnie na miejsce i Elena wyszła im naprzeciw. 
- Już lepiej? Wyglądasz teraz naprawdę ślicznie. Nie lubię jak nowi tak źle to przyjmują. Nie mogę patrzeć na łzy bo i mi chce się płakać - powiedziała i uśmiechnęła się do Jil. 
- Masz jej pobrać krew..- powiedział Kyle chłodno. 
- Robi się sir - zaśmiała się drocząc go. Wzięła Jil za ramię i poprowadziła do gabinetu na fotel - ty zostań tutaj - rozkazała Kyle`owi. 
Weszły i Elena zamknęła drzwi. Kyle zmarszczył brwi. 
- Lubię go droczyć - powiedziała jak zostały same. Szykowała igłę i pojemniczki na krew - jest miłym chłopakiem, ale trochę źle wychowanym i chłodnym. Wszystko przez to, że połowę dzieciństwa spędził w domu dziecka. Potem wzięli go jacyś bogacze, ale ale jakimś czasie przestali się nim interesować… Był pozostawiony sobie. Tuż przed skończeniem 18 lat zabrali go agenci. Dowiedział się o wszystkim tutaj i tutaj miał przyjęcie urodzinowe. Część z was mieszka tu tzn. na górze. Laboratorium jest w podziemiach bardzo głęboko. Nad nami jest firma naszych inwestorów i agencja, która wszystkim kieruje. Większość z jej członków to doktorzy i zwykli ludzie, ale was jest coraz więcej. Kiedyś to wy będziecie wszystko kontrolować. A może już nie będzie trzeba tworzyć nowych dzieci. Może sami dacie radę. I tak jest was już bardzo dużo. Coś słyszałam, że chcą abyście stanowili 1/5 populacji ziemi. - opowiadała robiąc co jakiś czas przerwę.
Skończyła zapełniać ostatni pojemniczek. Jil zaciekawiona opowieścią nawet nie zauważyła, że już po wszystkim. 
- Czuję się trochę jak kosmita. Jakaś obca istota. Inna od ludzi - powiedziała Jil. 
- Jesteś najprawdziwszym człowiekiem Jeyline. Tylko trochę ulepszonym. To konieczne by przetrwać. Sama chciałabym mieć taką szansę. 
- To nie można nic zrobić? Przenieść się na inną planetę, albo znaleźć jakieś leki, szczepionki? 
- Próbowali już wszystkiego… Na żadnej planecie jak na razie nie da się stworzyć sztucznie atmosfery, by zapewnić nam życie jak na Ziemi. A leki owszem są. Ale i choroby pojawiają się co trochę inne. Nie jesteśmy w stanie tak szybko znajdować leków. To trochę trwa… Myślę, że jesteście dobrym rozwiązaniem i naszą jedyną nadzieją - powiedziała i lekko uśmiechnęła się, chociaż widać było jej wewnętrzny smutek. 
Jil spuściła głowę. 
- Możesz już wracać do domu. - Elena otworzyła drzwi. Potem wzięła pojemniczki z krwią i poszła w głąb pomieszczenia zanieść je do lodówki. Jil wstała i wyszła mówiąc tylko: Do zobaczenia. 
Kyle czekał na korytarzu. 
- Co tak długo? 
- Dużo krwi musiała mi pobrać - dodała z uśmiechem.
- Ah tak. Tam są windy - wskazał koniec korytarza. 
Ruszyli w tamtą stronę. Jil cały czas myślała o tym co mówiła jej Elena. 
Weszli do windy cały czas milcząc. Kyle spoglądał na Jil, wiedział że coś ją męczy, ale nie chciał być wścibski, już mu przecież wcześniej zwróciła uwagę, że za bardzo się narzuca. Milczeli więc. Winda jechała dość długo. Musieli być wcześniej bardzo głęboko pod ziemią. W końcu się zatrzymali. Gdy wyszli, znaleźli się w dużym jasnym holu. Była to jakaś wielka firma. Kręciło się tam sporo ludzi. Mężczyźni w garniturach, kobiety w czarnych spódnicach i białych bluzkach. Każdy miał jakieś zajęcie lub właśnie wracał do pracy. Nikt nie zwrócił nawet na nich uwagi. Ścianki działowe były szklane, więc widać było wszystkie gabinety.
- Tędy - rzekł i chwycił Jil za rękę. Budynek był wielki, miał kilkanaście pięter. Zaskakujące że pod ziemią i nad nią znajduje się tyle pomieszczeń. Na zewnątrz na parkingu stał samochód Kyle`a. Jil rozglądała się dookoła, ale nie wiedziała gdzie jest. Nigdy nie była w tym miejscu. Wsiedli do auta i ruszyli w stronę miasta. Jechali kilkanaście minut i w końcu zobaczyła znajome budynki. Firma niebyła tak daleko od jej domu… Dziwne, że nigdy o nich nie słyszała. Że nie wiedziała co tam robią… 
Dojechali pod dom. Przypomniała sobie o całym zajściu, tuż przed tym jak znalazła się w podziemiach. Matko co z nimi, co z moimi przyjaciółmi?! 
Wybiegła szybko z auta i wleciała do domu jak z procy. To co zobaczyła tak ją zaskoczyło, że zaniemówiła. 
Jej przyjaciele właśnie wstawali. Leżeli jeszcze na ziemi półprzytomni. 
- O matko, ale impreza! – powiedział Nick trzymając się za głowę, ale z uśmiechem na twarzy. 
Kyle wszedł do domu z jakąś torbą. 
- Wstawać śniadanie przyszło - krzyknął i zaczął się śmiać.
Jil stała jak wryta, wszystko było zaplanowane co do minuty i tak zorganizowane, że nikt się nie zorientował. Sama musiała na razie udawać, że też niedawno wstała. Nie wiedziała kompletnie jak powiedzieć o tym wszystkim Trishy i Mattowi. Podeszła do Kyle`a i tylko spojrzeli na siebie nic nie mówiąc. Zrozumieli się. Kyle zostawił torbę i wyszedł na zewnątrz.
Trish wstała i podeszła do Jil, która wyciągała słodkie bułeczki na talerz. Nick i Mat próbowali się ogarnąć. 
- Nic nie pamiętam. Bawiliśmy się, a potem urwał mi się film - odparła Trish sięgając po bułkę. 
- Chyba nas wszystkich na koniec ścięło - uśmiechnęła się Jil. Nie umiała kłamać, ale w tej sytuacji musiała starać się by wyglądać wiarygodnie.
Matt wstał w końcu i podszedł do niej. Pocałował ją w policzek. 
- Przepraszam cię Jil, nigdy mi się to nie zdarzyło. Chyba jakiś mocniejszy alkohol tu macie. 
Nick zaśmiał się. Poklepał Matta po plecach. 
- Stary to nie wina alkoholu, tylko nasza. Mamy za słabe głowy na takie imprezy. 
Wszyscy zaczęli się śmiać. Zjedli śniadanie i posprzątali po imprezie. Resztki serpentyn i balonów leżały po kątach.
Jil zastanawiała się gdzie Kyle, dlaczego wyszedł bez słowa. Ale po jakimś czasie, zajęta Matthew zapomniała o tym.

3 komentarze:

  1. Przeczytałam całość. Więc mogę napisać już coś konkretnego. Zacznijmy od zalet. Bardzo fajny szablon( przyciąga wzrok, zachęca). Sam pomysł fabuły jest bardzo ciekawy. Sztucznie wyhodowani bohaterowie w świecie w którym są tylko dwie pory roku. Ciekawy pomysł zasługuje na pochwałę. Jest to coś oryginalnego. Nie wiem czy opierałaś się na jakichś filmach, czy wymyśliłaś szkielet opowiadania sama. I tutaj zaczynają się twoje schody. Tworzysz świat, który ma ogromny potencjał ale nie wgłębiasz w niego czytelnika. Mamy powiedziane, ze dzieje się to w futurystycznym miejscu, ale nie do końca znamy jego codzienność. Nie wiemy jak wyglądają drogi, komunikacja, budynki itp, wiemy tylko, ze miasta mają te same nazwy. I dlatego tak ważne są opisy, wybrałaś sobie narrację, która wymaga nie tylko skupienia na bohaterach, ale na wszystkim co się wokół nich dzieje. Dialogi, to jest też coś na czym powinnaś bardziej popracować ( wiem u mnie też nie są idealne), jak dla mnie jest ich zbyt dużo i czasami są bardzo męczące. Zamiast tych dialogów dałabym jakieś ciekawe opisy np.wnętrza w którym znajdują się bohaterowie, świata wokół nich. Kolejny stopień to emocje. Bardzo mało skupiasz się na uczuciach bohaterów, na ich przeżyciach wewnętrznych. Jil od pierwszego rozdziału pod względem emocjonalnym, przeżywa bardzo dużo, a jednak nie dajesz tego odczuć czytelnikowi. Podobnie jest z Kylem, dowiaduje się, ze jest mu przeznaczona, ale w twoim opisie, zabrakło tego co sie z nimi dzieje. Czytając to mam wrażenie, że główna bohaterka przyjmuje wszytko ze spokojem, a tak naprawdę nie jest i obie dobrze o tym wiemy. Opisy uczuć, pomagają identyfikować się z bohaterami, kibicować im.
    O interpunkcji i gramatyce się nie wypowiem, bo wiem, ze mój blog nie jest pod tym względem również idealny, ale przyczepię się do czegoś co wiem na pewno. Akapity, są bardzo ważne, zaczynasz nową scenę, rób to z pomocą akapitu, bo inaczej wprowadzasz chaos. Oddzielaj punkty widzenia bohaterów. Skończ np. pisać z punktu widzenia Jill, oddziel tekst np Imieniem kolejnego bohatera, lub trzema gwiazdkami, i wtedy każdy myśli "Ok teraz już mamy innego bohatera" ;)

    Wiem, że ten komentarz jest długi i wytknęłam Ci masę rzeczy, ale to nie dlatego, że Cię nie lubię i jestem wredną blogerką (bo to nie prawda ;) Robię to tylko dlatego, ze chciałabym Ci pokazać jak powinnaś pracować z takim tekstem. Co w nim ulepszyć, nad czym popracować z samą sobą. Bardzo polubiłam to opowiadanie, na razie jak dla mnie jest na 3+, ale jeżeli pracujesz nad nim to za dwa rozdziały będzie już na 6 ;). Wiem, ze takie komentarze nie są zawsze miłe ale uważam, ze są bardzo ważne dla każdego autora. Ja dostawałam wiele, takich wpisów, ludzie wytykali mi wszystko co było złe i poprawiałam to i dzięki temu z każdym rozdziałem stawałam się co raz lepsza. Wciąż nad tym pracuję ;)

    Tak więc jakbyś nie dotrwała do końca tego wywodu. To podsumowując rzeczy do poprawki : DIALOGI, OPISY, WIĘCEJ EMOCJI, STYL ;)

    Ach i mam jeszcze do ciebie pytanie. Próbowałaś pisać narracją 1 osobową, może wtedy będzie Ci łatwiej, choć ja w 1 nigdy nie potrafiłam dobrze pisać, ale każdy ma swój styl.

    A więc pamiętaj. Twoje opowiadanie czyta się lekko, przyjemnie i masz bardzo dobry szkielet fabuły, więc po prostu postaraj się, aby szkielet zamienił się w coś o wiele pełniejszego ;) Zauważyłam też dużą różnicę w stylu pomiędzy 1, a 5 rozdziałem i widzę trochę zmian na lepsze, także czuję, ze dopiero się rozkręcasz.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny. ( Oczywiście nie muszę dodawać, ze jesteś już u mnie w Polecanych) czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama fabuła jest naprawdę dobra, rozdziały też. Jedyne, co bym Ci radziła poprawić to emocje. Jestem osobą, która kocha poznawać bohatera poprzez jego odczucia, emocje w danej chwili zaprzątające jego sercem. Dlatego właśnie ja sama skusiłam się na pisanie w pierwszej osobie.
    Rozdział strasznie mi się podobał, ale bardziej fabuła. Nie zrozum tego opacznie. Po prostu miałam bardzo dobry pomysł. ;d Będę czekała z niecierpliwością na nowy rozdział, więc dodaję do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu dużo mówić? Zgadzam się z komentarzami powyżej. Fabuła jest genialna, ale Selena dobrze to ujęła: Jil przyjmuje te wiadomości ze stoickim, wręcz chorobliwym spokojem... No ale i tak gratuluję, bo rozdział jest naprawdę ciekawy ;]

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy