28.09.2012

Rozdział 2: Pierwsza miłość.


W drodze do domu żadne nie wiedziało co powiedzieć więc oboje milczeli. Jil dawała tylko znać, w którą stronę ma jechać. Pod domem Matt nabrał trochę odwagi.
- Było bardzo fajnie na tej imprezie... - zaczął niepewnie - cieszę się, że cię poznałem. 
Jil spojrzała na niego i zarumieniła się.
- Mam nadzieję, że spędzimy ze sobą jeszcze więcej takich chwil - uśmiechnął się i spuścił wzrok, bo poczuł że też się rumieni.
- Ja też. Dzięki za podwiezienie - powiedziała szczerze. Miała ochotę go pocałować, ale brakło jej odwagi.
- To co widzimy się jutro na festynie? - musiał się upewnić.
- Tak mam nadzieję, że będę mogła iść z wami.. że w ogóle będę mogła iść - powiedziała i spojrzała w stronę domu.
- Na pewno cię puści… Muszę wracać do Nicka. Do jutra. - posłał jej serdeczny uśmiech i odjechał. 
- Pa! - krzyknęła zanim auto zniknęło za zakrętem.
Jil pobiegła do domu. Mama siedziała przed telewizorem i jadła sałatkę. 
- Cześć mamo, już jestem.. - zawołała z przedpokoju.
Mama kiwnęła tylko ręką. Jeyline podeszła i usiadła obok niej. 
- Jak było? - zapytała matka - dużo piłaś?
- Nic nie piłam, a było bardzo fajnie. Poznałam kuzyna Nicka.
- To byli tam obcy ludzie?
- Mamo on nie jest obcy.. to bliski kuzyn Nicka, ale dopiero teraz mogłyśmy go z Trishą poznać.
Kiedy mówiła o Matthew uśmiech gościł na jej twarzy.
- Idę do siebie, odrobić lekcje.. - powiedziała i wstała - Aha.. będę mogła iść jutro z nimi na festyn? 
- Myślałam że pójdziemy razem...
- Mamo... skoro też tam będziesz to chyba mogę iść z nimi?
- Dobrze, ale wrócimy razem.
Jil poszła do siebie. Odrobiła lekcje i pouczyła się na jeden z egzaminów jakie im się pomału zaczynały. Potem napisała wiadomość do Trishy, że pójdą razem. Mieli wpaść po nią po drodze. 
***
Kiedy przyszli następnego dnia, była już gotowa, więc od razu wyszli na festyn. Amy i Jeni miały dołączyć do nich na miejscu. 
- Widzisz, jednak ci pozwoliła.. - powiedział ucieszony Matthew.
- Tak, bo sama też tam będzie.
- No to trzeba pokazać się przyszłej teściowej z jak najlepszej strony - zażartował.
Jil się uśmiechnęła. Festyn odbywał się na wielkiej łące, tam gdzie większość imprez organizowanych przez miasto. Sporo ludzi już się tam zebrało. Dzisiaj miał być koncert jakiegoś mało znanego zespołu z okolicy. Poszli bliżej sceny, na której grupa właśnie się przygotowywała. W końcu zaczęli występ. 
- Nawet fajnie grają - powiedział Nick po kilku utworach. 
Cała grupka stała pod sceną i słuchała kolejnych piosenek, kiwając się w rytm muzyki. 
Zaczęło się ściemniać. W mroku oświetlona scena prezentowała się znacznie ciekawiej. 
- Hej! - usłyszeli nagle gdzieś z tłumu. Była to Jeni. Dołączyła do nich razem z Amy i jakimś kolegą. 
- Chłopaki idźcie po piwo, co? - zaproponowała Amy.
- Ok, chodź Matt- powiedział Nick i pociągnął go za sobą.
Poszli do budki z napojami, by przynieść reszcie po puszce piwa. Jak tylko odeszli pojawił się Kyle.
- Witam piękne panie.. - powiedział z uśmiechem. 
Znowu on.. - pomyślała Jil. Nie przepadała za nim odkąd tylko się poznali. Zaczęła w oddali szukać wzrokiem Matta i Nicka. Dziewczyny popisywały się przed Kylem. Każda chciała mu zaimponować, zwrócić na siebie jego uwagę. Jednak on tylko chwilę z nimi porozmawiał, a potem zaczepił Jil.
- Co tam słychać? Może pójdziemy się czegoś napić?
- Nie dziękuję.. zaraz kolega przyniesie mi coś do picia. Trochę się spóźniłeś... - odparła niezbyt uprzejmym tonem.
- Coś nie w humorze jesteś...- zauważył. 
- Miałam dobry humor, ale ktoś mi go popsuł... Posłuchaj, czy ty zawsze jesteś taki natrętny? 
- Hmm.. nie zawsze - zaśmiał się.
- Bo widzisz ja przyjaźnię się tylko z wybranymi ludźmi. I trzeba być wyjątkową osobą by do nich dołączyć.. Rozumiesz? A ty wyjątkowy nie jesteś... - powiedziała dając mu wyraźnie do zrozumienia by się odczepił.
- Nie bądź tego taka pewna. - powiedział głosem tak poważnym, że zabrzmiało to co najmniej jak groźba. 
Trisha zauważyła, że coś jest nie tak i podeszła. Kyle spojrzał wtedy na nią, potem na Jil i odszedł.
- Co ten pajac znów chciał? - powiedziała Trish odprowadzając go wzrokiem.
- Nie mam pojęcia, czego on ode mnie chce… - nie rozumiała o co mu chodzi. Przecież widzi, że jest z Matthew.
Chłopaki wrócili z piwem. Matt zauważył, że Jil straciła humor.
- Co się stało? 
- Kyle tu był... Dziwnie się zachowuje w stosunku do mnie.. Zaczynam się go bać.
- Niech tu przyjdzie jeszcze raz.. To będzie musiał najpierw pogadać ze mną. Chyba muszę cię cały czas pilnować. Zostawiam cię tylko na chwilę i już ktoś się na ciebie czai - zaśmiał się. 
- Tak, przydałaby mi się ochrona.. 
Obije się roześmiali. Matt objął Jil. Z nim czuła się bezpiecznie. Wiedziała że nic jej nie grozi. Choć znała go krótko, wiedziała że mogłaby być z nim cały czas.
Nagle usłyszała wołanie matki.
- Jil! Jil gdzie jesteś?
Pobiegła do niej. 
- Tutaj, co się stało?
- Ja już wracam, idę jeszcze na chwilę do znajomej. Nie siedź za długo, masz klucze?
- Tak mam, wrócę z Nickiem i Trishą.
Matka zniknęła w tłumie, a Jil wróciła do Matta. Do końca koncertu siedzieli razem. Później znajomi zaczęli się rozchodzić. Amy i Jeni pojechały ze swoimi rodzicami. Trisha zaproponowała, że odprowadzą Jil.
- Ja to zrobię. - powiedział od razu Matt. Poznał już część miasta, było ono małe, więc nie miał gdzie się pogubić, a do domu Jil była prosta droga.
- Ok, to do zobaczenia w domu! - odpowiedziała Trisha z Nickiem. Cieszyli się, że udało im się doprowadzić do spotkania Jil i Matta. Teraz oboje są szczęśliwi. 
- Kolejny udany wieczór - zaczęła kiedy już zostali sami na pustej ulicy - w pewnym momencie miałam ochotę wracać - dodała na samą myśl o Kyle`u - ale dzięki tobie i reszcie bawiłam się świetnie.
- Miło mi to słyszeć. Wiesz.. jesteś inna niż pozostałe dziewczyny jakie znam, oczywiście w pozytywnym znaczeniu - dodał i zaczerwienił się.
- Ty też.. - dodała cicho. 
Zatrzymali się. Matt dotknął jej twarzy i lekko uniósł tak by ją pocałować. 
Jil nie opierała się. Nie mogła nic na to poradzić. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Stali tak chwilę na pustej ulicy. Nie chcieli przerywać tej chwili. Było im dobrze, ten moment mógłby trwać wiecznie. 
- To co będziesz ze mną chodzić? – zaskoczył ją pytaniem i zaśmiał się. 
Wiedział jaka będzie odpowiedź, ale chciał żeby było oficjalnie. Kiwnęła głową i pocałowała go. Ruszyli dalej w stronę domu. Kiedy doszli na miejsce Matt pocałował ją na pożegnanie. Poczekał aż wejdzie do środka i ruszył w drogę powrotną. 
W salonie paliło się światło, więc mama już była.
Chyba nie spodobało jej się u znajomej - pomyślała. 
- Już jestem! – krzyknęła ściągając buty w przedsionku. 
Matka nie odpowiadała. W salonie grał telewizor, ale jej tam nie było. W kuchni też było pusto. 
- Mamo! - pobiegła na górę wołając. Coś było nie tak. 
Znalazła matkę na podłodze w sypialni. 
- Boże mamo! Ocknij się! - była przerażona.
Mama wstała po chwili. 
- Co się dzieje? - zapytała Jil ze łzami w oczach. 
- Nic, zrobiło mi się tylko słabo. Rozbolała mnie głowa, więc poszłam po moje tabletki. Ale zemdlałam.
- Może zadzwonię po kogoś? - zapytała zmartwiona.
- Nie, już jest dobrze.
Dała jej tabletki z szafki. Matka czasem chorowała, lekarze nie wiedzieli co jest przyczyną zawrotów głowy. Od jakiegoś czasu miała silne bóle głowy\, ale nigdy nie traciła przytomności. Aż do tego wieczoru. 
Tej nocy Jil nie mogła spać. Myślała to o matce, to o Matthew. Przez kolejne tygodnie pisała egzaminy końcowe. Poszło jej bardzo dobrze. Pani Jenkins powiedziała jej, by złożyła papiery do uczelni w Nowym Jorku. Z takimi wynikami na pewno by się dostała. To była dobra wiadomość. Matt mieszkał w Nowym Jorku, więc jakby tam poszła na uczelnię to mogliby się częściej widywać. 
Kyle nie męczył jej już aż tak. Czasem tylko coś powiedział, zaczepił. Chyba pojął to, że nie jest nim zainteresowana. Teraz ma już kogoś innego. Z Mattem spotkała się jeszcze kilka razy, ale później musiał wracać do domu. Pisali ze sobą codziennie i nie mogli doczekać się kolejnego spotkania.

2 komentarze:

  1. Naprawdę świetne :) Masz talent. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :) Ja też trochę pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne! ;) Tylko szkoda, że jest z Mattem... ;/ Co prawda nie lubię Kyle'a, ale gdyby był milszy... Po tym jak dodałaś zdjęcia tego chłopaka, na którym się wzorowałaś, spodobała mi się ta jego grzywa... ;D Nie mam uwag co do tego rozdziału. Zauważyłam tylko kilka nieznacznych błędów, że tak powiem ,,w fabule", chociaż nie jestem pewna, czy fabuła może być źle napisana xD Chodzi mi o szybki rozwój akcji, a może raczej uczuć. Po jednej nocy zapragnęła go pocałować, a po dwóch już z nim była. Ja rozumiem - miłość od pierwszego wejrzenia i takie tam, ale błagam: nie tak szybko! ;D Poza tymi drobnymi potknięciami czytało się znakomicie! Gratuluję ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy