27.09.2012

Rozdział 1: Nieznajomy.


        Zapowiadał się naprawdę piękny dzień. Pomyśleć, że jeszcze wczoraj padał deszcz ze śniegiem. Już straciła nadzieję, na to, że na weekend będzie ciepło. Choć w ostatnich latach nagłe zmiany pogody, były raczej na porządku dziennym. Powoli przestawało ludzi dziwić to, że w czerwcu czasem spadł śnieg albo to, że w październiku było ponad dwadzieścia stopni. I to podobno nie tylko u nich, w Ameryce, bo i w Europie, Azji i Rosji także. Rok dzielił się tylko na dwie pory, zimną i deszczową oraz ciepłą i suchą. Ludzkość zapominała czym jest wiosna i jesień, Jeyline znała je tylko z książek i opowiadań. Wszystko wynikało z globalnego ocieplenia klimatu, zanieczyszczeń i działań jakich dokonał człowiek w ostatnich latach. Ale nie tylko klimat uległ zmianie. Nagle ludzie zaczęli chorować, na nieznane dotąd choroby. Zaczęli umierać lub rodzili się martwi. Świat pogrążył się w chaosie, państwa zjednoczyły się w walce o życie i lepsze warunki. Zaczęto zwracać uwagę na to, co się robi, przejmować tym, jak bardzo szkodzi środowisku i ludziom. Niestety czasu się nie cofnie, a już skażona Ziemia, nie stanie się nagle piękna i zdrowa. Ciągle im to powtarzali, w szkołach, w telewizji, prasie. Jil jednak zdawała się tym nie przejmować, do czasu, aż i jej matka zaczęła chorować. Wtedy dotarło do niej, że to nie są tylko puste słowa. Ale co ona mogła zrobić, w końcu była tylko człowiekiem, marną istotą, która nie ma o niczym pojęcia. Jak więc mogła zawojować świat? Zmienić los mamy i innych? Szkoda, że nie jest jak ci superbohaterzy z filmów i książek. Chciałaby mieć szansę naprawić świat, ocalić ludzi. Czasem wyobrażała sobie jak wciela się w rolę takiego herosa, ale to były tylko sny i wyobrażenia, pozostawały tylko w jej głowie.

       Właśnie szykowała się do szkoły. Uczyła się w państwowym liceum, w trzeciej klasie. Zwykle jeździła autobusem, ale tego dnia postanowiła iść pieszo i korzystać z pogody. Zeszła do holu, poprawiając spódniczkę jaką miała na sobie. Podeszła do komody obok schodów i spojrzała w wiszące nad nią lustro. 
- Wzięłaś kanapki? Położyłam ci je na komodzie. - usłyszała głos z salonu.
- Tak.. - odpowiedziała, dopiero teraz zwracając na nie uwagę. Wychyliła się zza rogu by matka ją zobaczyła i spojrzała na nią, chcąc mieć pewność, że usłyszy co mówi - Pamiętasz, dzisiaj idę z Trishą do Amy, na przyjęcie... będziemy u niej nocować.
- Ah... tak, tak... uważaj na siebie... i pamiętaj, by dać znać, jak już tam będziesz... 
- Jasne...- odpowiedziała. Wzięła książki i kanapki z komody, i wybiegła z domu.

      Mama była nieco nadopiekuńcza, przez to, że Jil, jako mała dziewczynka cudem uniknęła śmierci pod kołami rozpędzonego samochodu. Na szczęście, porę usunęła się z drogi. Kierowca stracił wtedy panowanie nad pojazdem i niewiele brakowało, a skończyłoby się to tragicznie. 
Miały tylko siebie, bo ojciec zginął kilka lat temu. Musiały jakoś dawać sobie radę.

       Szkoła była w centrum miasta. Jil nie spieszyła się, miała jeszcze sporo czasu do początku zajęć. 
Jeszcze trzy miesiące i będę pełnoletnia... - pomyślała ucieszona - może wtedy mama da mi trochę więcej swobody. Może zrozumie, że nie jestem już jej małą córeczką, ale dorosłą dziewczyną, która potrafi sobie poradzić w życiu... - pogrążyła się w myślach i odcięła na chwilę od reszty otoczenia. 
- Cześć... - usłyszała za plecami i aż podskoczyła wybita z zamyślenia. 
Odwróciła się i zobaczyła jakiegoś chłopaka. Był wysoki i przystojny. Miał czarne włosy, uczesane dość nietypowo, co rzucało się w oczy. Dłuższa grzywka zasłaniała jego szare oczy, a reszta nieco postrzępiona, sterczała na bokach i z tyłu. Ubrany był na czarno. Nie znała go i nigdy wcześniej nie widziała, a w końcu ktoś taki raczej zostałby jej w pamięci. Wydał jej się niebezpieczny.
- My się znamy? - zapytała, będąc czujna i obserwując otoczenie. 
- Jeszcze nie. - odparł nieznajomy z uśmiechem - Przeniosłem się tu do liceum, dzisiaj mój pierwszy dzień w nowym miejscu, więc pomyślałem, że wypadałoby się z kimś poznać. Widziałem cię na zdjęciu, na stronie szkoły... - dodał.
Rozmawiał z nią cały czas się ciesząc, wyglądało to trochę dziwne, zupełnie jakby z niej żartował. Albo założył się z kimś o to, że do niej zagada. Ale nie widziała w okolicy nikogo, byli sami.
- Przenosisz się pod koniec roku szkolnego? - zdziwiła się - Do jakiej klasy się zapisałeś? - zapytała. Trudno było jej w to uwierzyć. Jeśli to żart, to zaraz zmyśli jakąś odpowiedź lub ucieknie nie wiedząc co odpowiedzieć. 
- Do matematycznej, do pani Jenkins. Kończę trzecią klasę. - odpowiedział, a jego uśmiech stał się jeszcze większy, jakby doskonale wiedział o czym myśli i cieszył się, że jest jej teraz głupio i to ona nie wie co odpowiedzieć. 
- Ja też chodzę do tej klasy - powiedziała po chwili.
- Wiem.. to znaczy.. domyśliłem się.. - zamotał się.
- Wiesz? - złapała go za słowo. 
- No bo widzę, że masz te książki..- wskazał podręczniki jakie trzymała w ramionach, próbując sprostować wypowiedź. Faktycznie miała książki do matematyki i biologii, ale to o niczym nie świadczyło. Odniosła wrażenie, że on coś ukrywa. Że wie o niej dużo więcej i tak naprawdę ją zna. Próbowała sobie przypomnieć, czy gdzieś już się nie spotkali, ale nie było go w jej pamięci.
Zauważyła, że uśmiech z jego twarzy zniknął, a on wpatruje się w nią jakby czekał na odpowiedź.
- Jasne - wydusiła z siebie - Jestem Jil..
- Bardzo miło mi cię poznać - uśmiechnął się uroczo. Był naprawdę przystojny, a tym uśmiechem pewnie powalał wszystkie dziewczyny. Ona jednak była w tej chwili zbyt zszokowana, by to do niej docierało. 
Doszli do szkoły i weszli do środka. Jil pobiegła do swojej szafki, żeby schować torebkę i książki, a wziąć rzeczy potrzebne na pierwszą lekcję. Nieznajomy skręcił w drugą stronę i poszedł w kierunku gabinetu dyrektora.
Po chwili po korytarzu rozległ się okrzyk.
- Jiiill ! - była to Trisha, jej przyjaciółka od dziecka.
- Cześć Trish - odpowiedziała z uśmiechem. Trisha była jej zupełnym przeciwieństwem, ale kochały się jak siostry i zawsze były razem, wspierały się, nie miały przed sobą żadnych tajemnic. 
- Jak tam? Przygotowana na dzisiejszą imprezę?! Ja już się nie mogę doczekać! Zrobimy się u mnie na bóstwo i pojedziemy do Amy z moim tatą. Podobno zaprosiła kilku wolnych facetów.. Będziemy się świetnie bawić! - wyrzucała z siebie słowa bardzo szybko, była strasznie podekscytowana.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy ruszyli do klas. Jil poszła razem z Trishą do ich sali. Zajęły miejsca i zaczęła się pierwsza lekcja. Trisha ciągle mówiła coś do Jil, ale ta znów na chwilę wyłączyła się, myśląc tym razem o dziwnym chłopaku, jakiego spotkała.
- Dzień dobry - zaczęła pani Jenkins, nauczycielka matematyki i wychowawczyni klasy - Na początek chciałabym wam przedstawić nowego ucznia, który dołączył do naszej klasy. Mam nadzieję, że wszyscy przywitacie go serdecznie i się zaprzyjaźnicie, może to ostatni rok i już nie zostało wam zbyt dużo czasu w tej szkole, ale postarajcie się na koniec, dobrze? - uśmiechnęła się do nich - Wstań i przedstaw się. Tylko szybko, bo szkoda lekcji - dodała na koniec.
Nowy wstał i spojrzał po pozostałych, którzy się właśnie odwrócili. 
- Cześć, nazywam się Kyle - zaczął i zatrzymał wzrok na Jil - również mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy - uśmiechnął się do niej, a potem usiadł.
Jil zalała się rumieńcem. Inni przyglądali się jej, myśląc że znała wcześniej nowego kolegę, dziewczyny były nim zauroczone. Nauczycielka jednak nie pozwoliła na więcej zbędnych dyskusji i zaczęła prowadzić lekcję.

Na przerwie rozmawiały o przygotowaniach do imprezy. Stały przed klasą w większej grupce. Kyle udawał, że czyta ogłoszenia na tablicy blisko nich, ale tak naprawdę przysłuchiwał się ich rozmowie.
- Zapowiada się niezła zabawa! - ucieszyła się Jeni.
- Ja mam zamiar poznać nowych, fajnych chłopaków, może w końcu kogoś wyhaczę. Dlatego zgodziłam się by przyszli do mnie też obcy ludzie - dodała Amy i zaśmiała się przy ostatnich słowach. Jeni też zaczęła się śmiać, dodając coś ciszej, tak by tylko Amy usłyszała.
- Podobno Nick ma przyjść ze swoim kuzynem z Nowego Jorku - wtrąciła Trisha, bardziej patrząc na Jil. Nie miała jej okazji wcześniej o tym powiedzieć, bo sama nie dawno się o tym dowiedziała.
Dziewczyny zaraz to podłapały i nawiązała się rozmowa, o tym, jaki to jest ten kuzyn, ile ma lat, czy jest przystojny, czy jest sam.
Kolejne lekcje zleciały im błyskawicznie. Umówiły się, że wcześniej przyjadą do Amy, by jej pomóc wszystko przygotować.

***

- Ty znasz tego nowego kolesia, co do nas doszedł? - zapytała Trisha, kiedy zostały same. Szły w stronę domu Trishy. Jil była zaskoczona podejrzeniem przyjaciółki. Więc i ona tak to odebrała? 
- Yyy.. nie, bo niby skąd.. Tylko zaczepił mnie dzisiaj rano. Rozmawialiśmy o szkole, ale miałam wrażenie, że on wie co powiem i tylko chce się upewnić.
Trisha spojrzała na przyjaciółkę, unosząc brwi. 
- A skąd wiedział, że ty chodzisz do tej klasy, tej szkoły w ogóle..?
- Niby znalazł mnie na zdjęciu, na stronie szkoły...
- Ooo.. obserwował cię.. No, no.. to wszystko jasne.. Wpadłaś mu w oko kochana.. - zaśmiała się.
Dotarły do domu.
- Nareszcie.. chodź przegryziemy coś, zrobimy tą sałatkę, a potem zabierzemy się za szykowanie - zaproponowała i pociągnęła Jil za sobą.
Zjadły coś na szybko i przygotowały sałatkę, którą miały zabrać do Amy. Później zaczęło się przymierzanie, malowanie, czesanie. Wygłupiały się przy tym, sprawiało im to wiele frajdy. Kiedy skończyły, tato Trishy zawiózł je pod dom Amy. Mieszkała ona na przedmieściach. Było ciepło, więc impreza miała być też częściowo w ogrodzie.

       Jeni zauważyła je i wybiegła im na przeciw.
- Hej, świetnie wyglądacie! Trish musisz mi pomóc z muzyką, trzeba ułożyć jakąś playlistę. A ty się na tym znasz najlepiej - spojrzała na nią z nadzieją.
- Już się za to zabieram, tylko zaniosę sałatkę - dodała Trisha z uśmiechem.
- To ja zadzwonię do mamy, że już tutaj jestem.. - dodała Jil - wiecie, jak zwykle się martwi...
- Jak to twoja mama. Ok, jak skończysz, to przyjdź do salonu. - zaśmiały się obie. 
Pobiegły do domu, a Jil odeszła na bok i wybrała numer. Chciała mieć to z głowy i nie musieć dzwonić później, jak już zacznie się zabawa.
- Mamo to ja, dzwonię że już jesteśmy u Amy - powiedziała, kiedy matka podniosła słuchawkę.
- Pamiętaj kochanie, nie pij alkoholu i nie wychodźcie same z domu, po zmroku.. - pouczała ją.
- Mamo wiem...nie mam 10 lat, tylko prawie 18.. - irytowało ją. Ciągle powtarzała to samo. 
- No dobrze, już dobrze. Udanej zabawy. Do jutra.
- Do jutra - rzuciła i rozłączyła się.
Wiedziała, że nie może mieć tego matce za złe, ale była traktowana jak nieodpowiedzialne dziecko, a przecież mama nigdy się na niej nie zawiodła. Zerknęła na ulicę, w oddali zobaczyła nadjeżdżające samochody. Zaproszeni ludzie zaczynali powoli przybywać.
- Nadopiekuńcza mamusia? Też mnie to denerwowało... - usłyszała nagle znajomy głos za plecami. Znów wzdrygnęła się na jego dźwięk, tak jak za pierwszym razem. Kyle.. Ale co on tu robił ?
- Dlatego przeniosłem się tutaj, teraz mieszkam w... - kontynuował.
- Co ty tu robisz? Dlaczego podsłuchujesz? - zapytała przerywając mu.
- Przyszedłem na imprezę. - odpowiedział zadowolony z siebie.
- Coś mi się nie wydaje, abyś był na liście zaproszonych...
- Idę z tobą, to chyba nie potrzebuję zaproszenia - znów się uśmiechnął.
Był taki pewny siebie, że aż ją to zdenerwowało. Chce ją wykorzystać, żeby wejść na ich imprezę? Chyba sobie kpi...
- Wiesz co jesteś irytujący, zupełnie jak moja matka... - rzuciła, myśląc, że go spławi.
Poszła w stronę ogrodu. Ludzie, którzy przyjechali już tam byli. 
Kyle rozejrzał się dookoła i ruszył za nią. Co się dzieje? Na wszystkie inne dziewczyny to działa...dlaczego nie mogę sobie poradzić z tą? Mogli to lepiej zorganizować. Ta laska nie ma o niczym pojęcia, a ja mam udawać, że nic nie wiem... - pomyślał.
Został wtedy zauważony. Większość była zaskoczona, podobnie jak Jil, która teraz odwróciła się i zobaczyła go tuż za sobą. Myślała, że blefował.
- Co za niespodzianka! - zaczęła Amy - przyprowadziłaś nowego, super!
- Ale ja... - nie dali jej nic powiedzieć. Dziewczyny cieszyły się, że mogą poznać tego przystojniaka. 
- Jestem Amy witam na mojej imprezie, czuj się jak u siebie.
Nie mogła uwierzyć w to, że tak po prostu go wpuścili. Ale cóż ona jest tam tylko gościem.
- Co on tu robi? Umawiałaś się z nim?- zapytała Trisha, próbując sobie przypomnieć, czy Jil miała możliwość powiadomienia nowego o imprezie. Przecież cały czas były razem...
- Żartujesz? Ten kretyn za mną łazi, podsłuchuje moje rozmowy, ciągle się narzuca.. - była zdenerwowana, straciła ochotę na zabawę.
- Daj spokój - objęła przyjaciółkę - Chodź napijemy się czegoś i będziemy się świetnie bawić, a nim się nie przejmuj - dodała.
Po jakimś czasie Jeyline faktycznie zapomniała o tym zdarzeniu i poczuła się lepiej. 
- Chodź! Przyjechał Nick z kuzynem - Trish pociągnęła ją za rękę w stronę wejścia.
- Cześć słońce - Nick pocałował Trishę na powitanie - Siema Jil.
- Cześć. 
- No kochanie kogo nam tu dzisiaj przywiozłeś? - Trisha nie mogła się doczekać, aż pozna kuzyna Nicka.
- Dziewczyny poznajcie Matthew. - powiedział radośnie.
- Hej jestem Trish, a to Jil - odparła z uśmiechem, prezentując Jil, niczym coś co warto mieć, jak to robią w sklepach.
- Bardzo mi miło. - odpowiedział Matt.
- To my pogadamy w kuchni, a ty idź z Jil, ona ci powie co i jak - powiedziała Trish do Matta i porwała Nicka w stronę salonu. Jil została sama z nowym znajomym. Zdążyła posłać Trishy spojrzenie typu "zabiję cię za to". 
Nie lubiła takich sytuacji, nigdy nie wiedziała co ma powiedzieć i jak się zachować. Wiedziała, że zrobili to specjalnie. Szkoda, że ona nie była taka wygadana jak Trisha, jak odważna, otwarta i bezpośrednia.
- No cóż zostawili nas w trochę niezręcznej sytuacji... - zaczął Matt, też musiał czuć się skrępowany.
- Tak, trochę. Może pójdziemy po coś do picia? Chodź za mną - rzuciła szybko, nie patrząc na niego. 
Poszli do kuchni. Zrobili sobie drinki, a potem wyszli na taras za domem.
- Więc jesteś przyjaciółką Trishy, tak? - próbował jakoś zacząć rozmowę.
- Tak, znamy się od dziecka... - zaczęła opowiadać i po jakimś czasie nieco się rozluźniła. Matt uśmiechał się co jakiś czas tylko dodając jakiś komentarz lub nawiązując do jej słów. Okazało się, że mają wiele wspólnego, świetnie się dogadują. Nagle sztywna atmosfera i mur, jaki wcześniej był między nimi, zniknęły.
- Dlaczego wcześniej nie odwiedzałeś kuzyna? - zapytała w pewnym momencie.
- Nie było okazji... Ale coś mi się wydaje, że teraz będę tu częściej przyjeżdżał - odpowiedział i spojrzał na Jil.
- Poczekaj, aż zobaczysz wszystkie nasze ulubione miejsca, nie będziesz chciał wracać do domu - zaśmiała się.
- Mam nadzieję, że mi je pokażesz... - dodał całkiem poważnie, nadal nie odrywając od niej wzroku. 
Spojrzała na niego. Lekko się uśmiechnęła, ale poczuła, że się rumieni. Matt też się uśmiechnął. 
- Jak tam? Widzę że się zaprzyjaźniliście - powiedziała ucieszona Trisha przerywając ciszę - Chodźmy do wszystkich. Mam ochotę potańczyć! - dodała i popchnęła ich na schodki.
We czwórkę udali się do ogrodu, gdzie były porozstawiane kolorowe lampki, sprzęt do odtwarzania muzyki i kilka ławeczek. Zaczęła się zabawa. Jil spodobał się Matthew. Ciągle była z nim. Rozmawiali, tańczyli, potem zaczęli się nawet wygłupiać. Miała wrażenie, jakby znała go bardzo długo, a nie dopiero od kilku godzin. Ona też najwyraźniej wpadła mu w oko.
Impreza skończyła się nad ranem. Przed południem, po śniadaniu, usiedli w ogrodzie i rozmawiali o planach na niedzielę. Wszyscy wybierali się na festyn, organizowany przez miasto. Jil nie była pewna, czy będzie mogła pójść z nimi.
- Powinnam już wracać - powiedziała smutno w pewnym momencie i wstała.
- Odwiozę cię - wyrwał się Matt - Jeśli chcesz oczywiście... - dodał szybko, jakby bał się, że mu ucieknie bez słowa.
- Ho, ho - zaśmiał się Nick. Trisha posłała Jil serdeczny uśmiech. 
- Dobrze chodźmy - odpowiedziała Matthew, a potem dodała do reszty - Mam nadzieję, że spotkamy się na festynie.
- Na pewno! - odpowiedzieli.
- To do zobaczenia!
Poszła razem z Mattem w stronę samochodu.

2 komentarze:

  1. No i pięknie. Zaczyna się ciekawie. Niby nic wielkiego niema, ale już jest ten moment,który sprawia, że chce się czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane! Styl pisania, fabuła... po prostu rewelacja! Zapowiada się fantastycznie, już się biorę za kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy